poniedziałek, 25 lutego 2013

Harlem Shake - czym to się je?

Był Gangam Style, przyszła pora na Harlem Shake... 

Na Youtube szaleństwo, w klubach szaleństwo, wszyscy przesyłają sobie filmiki, albo nagrywają samemu (nie ukrywam, że też się do tego nurtu włączyłem). Śmichy chichy, fajna sprawa, można naprawdę spaść z krzesła przeglądając niektóre nagrywki ALE... 




w przeciwieństwie do Gangamu, który przyszedł z orientu, którego nigdy nie będzie mi dane zrozumieć, pojęcie takie jak Harlem Shake nie jest nowe. Taki taniec istniał i jest jednym z elementów 'dziedzictwa' i złotej ery hiphopu. Warto więc wspomnieć o tym, żeby taneczna dziatwa za lat kilka nie kojarzyła tego pojęcia jedynie z Norweskimi żołnierzami lub tańczącymi płetwonurkami. Harlem Shake wziął się z Harlemu tak samo jak Brooklyn Bounce wziął się z Brooklynu (ale o tym kiedy indziej). Harlem Shake tańczono wszędzie i bez przerwy, kiedy w radio królował Puff Daddy (później P. Diddy, obecnie chyba już tylko Diddy), oraz Eve, Mase, G-Dep i inni artyści pochodzący z tej dzielnicy NYC. Najbardziej klasycznym kawałkiem do którego wykonywano niegdyś Harlem Shake był kawałek. G. Dep feat. Various Artists - Special Delivery a było to roku pańskiego 1994... Postanowiłem na chwilę obudzić bloga z letargu i skrobnąć te trzy słowa na krzyż po obejrzeniu filmiku, w którym mieszkańcy Harlemu chwytają się za głowy widząc co też internauci z całego świata robią z ich własnym Harlem Szejkiem. Reakcje momentami nieco przesadzone, wiadomo, że trzeba brać przez palce to co widzi się w necie. Nikt nie zamierza się tam na świętokradztwo i bezczeszczenie kultury. Najlepszą więc nagrywką, którą polecam wam na koniec nagrywkę w którym ekipa z Harlemu najpierw wrzuca to co dziś youtube nazywa Harlem Szejkiem, a następnie od 1.40 pokazują czym na prawdę jest oryginalny i jedyny w swoim rodzaju Harlem Shake. Peace out.

środa, 12 grudnia 2012

Taneczne podsumowanie roku 2012

Ring-Ding-Ding! A raczej U-ha-ha, albo Hoł-Hoł-Hoł. Jakby nie zacząć grudzień w pełni, rok prawie dobiegł już końca stwierdziłem więc, że przy tej okazji zabawię się w komentatora i zrobię modne o tej porze roku...

Taneczne podsumowanie roku

..a dokładnie rzecz biorąc podsumowanie tanecznych nagrywek w mym personalnym, subiektywnym i wybiórczym rankingu! Tak, tak. Taneczny Ranking 2012! Nie ma on na celu pokazanie kto w mojej opinii był mega i powinien dostać tysiąć pińcset dwa dziewińcset lajków, a raczej przypomnieć wam ile ciekawego działo się w tym roku w tanecznym światku. Jeśli widzieliście te nagrywki, możecie się delektować nimi ponownie, jeśli przeoczyliście, to dobrze że trafiliście na mojego bloga, bo możecie zobaczyć wszystko co dobre w jednym miejscu i w jednym poście. Jak wspomniałem na początku ranking jest MOCNO subiektywny. Ponieważ moja główna zajawka wiąże się z 'New Age', 'LA Style' czy z 'jak-zwał-tak-zwał inspirowanym hiphopem tańcem choreograficznym który przywędrował z zza oceanu i przyjął się na Starym Kontynencie' siłą rzeczy ranking ubogi jest o nagrania związane z tańcem współczesnym jazzowym, czy też pole dance;) Aha, jeszcze ostatnie zdanie i obiecuję że kończę gadać. Nie ukrywam, że kategorie w rankingu naciągnąłem nieco do nagrywek, które po prostu rozłożyły mnie na łopatki. Jeśli więc w przyszłym roku taki ranking się powtórzy bardzo możliwe, że kategorie będą zupełnie inne :)

Most Inspiring New Artist

Z tym video miałem duże problemy. Bo o ile pierwsza połowa jest wręcz słaba - byłaby o wiele lepsza, gdyby trwała 20 sekund a nie 2 minuty 30 sekund (sic!) o tyle druga część jest niesamowita, i tak jak wspomniałem - inspirująca. Po tym nagraniu przynajmniej dwie inne znane tancerki wrzuciły na swoje YT kanały podobne nagrania, co było mimo wszystko trochę zastanawiające. I choćby to czyni Parris Goebel moim zdaniem najciekawszym odkryciem tego roku. Aha, warto wspomnieć, że nagranie to nie zostało w żaden sposób przyspieszone. Tancerki poruszają się 'na żywo'dokładnie w takim tempie w jakim widizie je na video
.

Best Unknown Artist (and his crew)

Willdabeast czyli tancerz i choreograf na którego trafiłem zupełnie przypadkiem, o którym - jestem pewien - w Polandii mało kto słyszał. Może jego czas nadejdzie bo jest ciekawy. Pojawia się w tym rankingu w jeszcze jednej kategorii.
 

Best Rookie

Chciałem napisać best new artist, ale jeszcze za wcześnie na takie miano:) Jednak Kazik to zdecydowanie najciekawszy moim zdaniem 'debiut' tego roku. I to od razu z kopyta bo nowe nagrywki powstają praktycznie co miesiąc. Szczególne propsy za Linkin Park Bleed it Out i 3OH!3 I Can't Do It Alone.

Best Showcase

Najlepszy showcase, czyli podsumowanie objazdowych warsztatów po Polsce realizowanych przez Simbę i Anitkę z FP2.


2Hot4 Youtube Video

Choreografia Radzi z FP2 wraz z dziewczynami z tej samej grupy. Jednym słowem: ogień!  Nie zdziwiłbym się  jeśli youtube pewnego pięknego dnia zdjął to video z netu za R-rated content :)


Most Interesting (Non)Dance Event

Pokaz mody Fashionable East przygotowany przez Fair Play Crew. jeśli o mnie chodzi to to może być benchmark jak przygotowywać ciekawe i nieszablonowe pokazy mody. Drugi najciekawszy pokaz modowy łączący się z tańcem to oczywiście Kazaky Boys ze wschodu, ale raz, że tamten pokaz był w 2011 a dwa - czuł bym się niekomfortowo wrzucając link z chłopami na obcasach i w leginsach.
 

Best (Whole) Song Video

Naciągana kategoria wiem :) ale musiałem ten klip umieścić. Na początku chciałem to nazwać ;Best girls-only video' ale później zauważyłem, że przecież pojawia się tam też Lee Daniel i Leeroy, a później jeszcze kilku chłopów. Nazwałem więc kategorię whole song, bo Candace Brown przygotowała ten projekt do calutkiej piosenki Biranny Perry pt. Marylin Monroe.
 


Most Entertaining Choreo

Czyli video, którego nie oglądałem z zachwytem, ale raczej z uśmiechem, które dostarczyło mi rozrywki ze względu na swój śmieszny i pozytywny klimat. Ponownie Willdabeast tym razem wraz z Kenyą Clay.
 


Hottest Video

To video jest gorące ale w zupełnie inny sposób niż można się tego domyślać. Parris Goebel rozpala zmysły swoim wolnym tempem, niespodziewanymi zmianami, kolorystyką no i przede wszystkim mimiką tancerek :)
 


Best Dance Initiative

Zdecydowanie najlepszy w tym roku pomysł i jedna z najlepszych inicjatyw tanecznych w historii zaproponowana przez FNF. New Generation czyli projekt taneczny łączący tancerzy z różnych stron Polski, którzy zebrali się razem w Stolicy aby nagrać to oto wideo. Wow!
 


Best House Choreo / Best Footwork Choreo

Specjalnie podkreślam w tej kategorii słowo choreo. Wiem, że królami footworków są tancerze house tańczący freestyle, ale ta choreografia do mnie trafiła od pierwszego wejrzenia. Plus propsy dla Lyle'a Beniga za wykorzystanie właśnie footworku i house w swojje choreografii. Rok 2012 upłynął pod znakiem Swagu. Tym fajniej, że Lyle pokazuje 'coś innego', nie mainstreamowego.


Best Nonlinear Choreo

Czyli video z nieliniowym scenariuszem. Fajne jest to, że oglądając klip taneczny można oglądać go znowu i znowu i co chwila odnajdować nowe smaczki. Najlepszym przykładem jest to właśnie video Lando Willkinsa, w którym nic nie dzieje się przypadkiem. No dobra, ten samochód co przejeżdża po lewej jest raczey przypadkiem ;) reszta jest już zaplanowana.


Best Edited Video

Najlepszy montaż. Taneczne video, które spokojnie mogłoby robić za teledysk. A nawet dobitniej - widziałem w tym roku wiele teledysków, które nie umywały się do produkcji Agnieszki Ucińskiej, Artura Frontczaka (który z kolei stworzył również choreografię i zatańczył w tym video) oraz Janka Gazickiego.

Best SWAG Video

No tak. W tym roku wszystko było albo Swag albo Fuck Swag. W zależności czy jesteś non-konformistą czy NON-non-konformistą ;) Najbardziej swagowy videoclip to moim zdaniem Andye J. i jej choreografia do klasycznego kawałka Jaya-Z - U Don't Know.


Most Disturbing Video

Niepokojące video. Kurcze Ellen Kim... wow. Skąd ona się wzięła. Tak miesza, tak wymyśla, tak zmienia. Druga Parris Goebel. To video szczególnie mi się podoba bo zupełnie nie spodziewałem się tego po artystce, która raczej kojarzy mi się z new age i hiphopikiem niż czymś tak... dziwnym. Okej, ruchy wciąż są new age'owe, ale ekspresja i klimat wywołują ciarki.


Most Amazing Choreo

Najbardziej spektakularne i jak podejrzewam piekielnie trudne choreo autorstwa Bzygi FPC, który wykonuje je wraz z Kamą i Dangolem z FP2. Cała masa smaczków w choreografii.

Most Sensual Video

2Hot4TV Video, Hottest video, Most Sensual video... no dobra, widać, że ten ranking przygotowywany jest przez chłopa:) nic nie poradzę. Tak jak wspomniałem ranking jest subiektywny i te nagrywki najbardziej mnie poruszyły w tym roku, a to na którą część mojego psychę oddziaływały to już inna sprawa. Obejrzyjcie Ellen Kim, Koharu Sugawarę i Ami Saitohi w tym video i zdecydujcie sami czy się ze mną zgadzacie czy nie :)

 ...a ja idę na szluga.


 

sobota, 11 sierpnia 2012

Rocking z Willie Marine Boy Estrada, czyli skąd wziął się Bboying...

Czas temu jakiś napisałem artykuł, w którym wykazywałem święte oburzenie wturując tym samym wyznawcom starej szkoły street dance'u, odnośnie nazywania przez studia taneczne nie-hiphopu - hiphopem. "Dziś sam jestem dziadkiem...", a raczej, dziś kiedy sam zacząłem prowadzić zajęcia rzeczywistość zweryfikowała nieco moje przekonania. Ponieważ uczę w miejscu, w którym taniec jest dodatkiem do innych aktywności fizycznych takich jak fitness czy siłka, siłą rzeczy nazwa zajęć musi być zrozumiała dla "normalnego" człowieka. Na starcie mogłem więc wybić sobie z głowy nazwanie podstawowych zajęć "Hiphop groove". Wszelkie „new age” kojarzące się bardziej z sektą niż z tańcem, albo „LA Style” nie kojarzące się już zupełnie z niczym również odpadały. Stanąłem więc przed wyzwaniem: jak wymyślić coś zrozumiałego i jednocześnie w miarę trzymające się prawdy. Jak na razie nie wpadłem jeszcze na żaden genialny pomysł, więc jeśli ktoś ma sugestie to jestem otwarty :)

Moje powyższe dylematy zgrały się w czasie z dwoma ciekawymi wydarzeniami mającymi związek ze światkiem uliczno tanecznym. Pierwsza to festiwal Gdańsk Dźwiga Muzę 2012, który miał miejsce 10 i 11 sierpnia. To jeden z bardziej truescoolowych wydarzeń w Polsce związanych z hiphopem i tańcem ulicznym. Na tym festiwalu rok wcześniej miałem okazję wysłuchać wykładu Mr. Wigglesa dotyczącego początków tańca streetdance, w latach 70 ubiegłego wieku. Wykład ten był jednym z ważniejszych doświadczeń związanych z tańcem jakie miałem okazję przeżyć, dlatego często wracam do niego, żeby odświeżyć swoją wiedzę w tym temacie. Wkład trwał ponad 1-5h ale udało mi się zarejestrować jego ważniejsze części. Ludzi, który chcieliby dowiedzieć się więcej na temat tańca hiphop odsyłam do nagrań, które umieściłem na moim kanale YT:



Drugi ważny fakt, który miał ostatnio miejsce to wzmożona aktywność na kanale YT człowieka o imieniu Willie Marine Boy Estrada, urodzonego w 1956 roku w południowym Bronxie jednego z ojców rockingu, stylu tańca, z którego wywodzi się Bboying. Po obejrzeniu jednego z najnowszych nagrań Marine Boya, utwierdziłem się w przekonaniu, że trudno jest mówić o „początkach” tańca ulicznego ponieważ praktycznie każdy tancerz, którego dziś uznamy za prekursora gatunku (więc  również Willie) uczył się od kogoś kto był przed nim. Można więc posilić się o stwierdzenie, że bboying narodził się w Bronxie w latach siedemdziesiątych, a popping w Kaliforni w tym samym czasie, ale taniec uliczny był obecny w Stanach praktycznie od początku istnienia większych aglomeracji miejsckich, w których mniejszości latynoskie i afrykańskie mieszały swoje tradycje taneczne z tańcami innych kultur. Wszystkim, którzy chcą dowiedzieć się więcej na temat tańca ulicznego polecam przede wszystkim strony takie jak www.break.pl, a jeśli wciąż będziecie czuć niedosyt – zacznijcie drążyć dalej. Internet pełen jest informacji na ten temat, w postaci dość fragmentarycznej, ale coraz częściej pojawiają się osoby, które starają się zebrać poszczególne porcje historii 'do kupy' - Willie Estrada, sam zapowiedział że piszę książkę o historii rockingu. Na koniec - link do filmiku, w którym zobaczycie pojedynki rockingu, odbywające się regularnie w Bronxie. Na pierwszy rzut oka może wyglądać to nieco komicznie. Dwóch dorosłych facetów stoi naprzeciwko siebie gibająć w rytm muzyki i od czasu do czasu udaje, że dźga się nożem lub strzela z pistoletu. Trudno uwierzyć, że rocking w formie pierwotnej wykonywany był właśnie przez latynoskie gangi z południowego Bronxu. Potyczki te traktowane były niesamowicie poważne, a konsekwencją zbyt agresywnych pojedynków było nie raz sięgnięcie po prawdziwą broń i zranienie przeciwnika. W jednej z zatarczek stracił życie jeden z najlepszych tancerzy wczesnych lat siedemdziesiątych o imieniu Rubberband. Pierwszego października 1974 roku zginął od ran zadanych nożem przez czternastolatka w parku.
I choćby ze względu na to, postaram się wznieść na wyżyny mej kreatywności i stworzyć nazwę zajęć, które  będę mógł prowadzić z czystym sumieniem, a ludzie przychodząc do mnie na zajęcia nie będą musieli się zastanawiać co to do diabła jest za dens :)

 


PS:
Polecam zasubskrybowanie kanału Williego Estrady http://www.youtube.com/user/wilestrada424 kilka dni temu napisałem do niego, że polscy tancerze chętnie przyjmą go na warsztatach nad Wisłą więc może za jakiś czas ten weteran tańca ulicznego pojawi się na kolejnej edycji festiwalu GDM lub innej imprezie tańca ulicznego w Polsce.


środa, 25 kwietnia 2012

Uwaga: Marquese "Nonstop" Scott jest w twojej lodówce!!!

Jaki jest przepis na skuteczny marketing wirusowy? Sprawdzić co jest w danym momencie na topie na Tubie albo na Fejsie i podpiąć tematycznie pod markę. Po taką receptę z sukcesem sięgnął Samsung wykorzystując umiejętności tuttingowe Jayfunka, który kilka miesięcy wcześniej zawładnął Youtubem. Pisałem już o tym wcześniej tutaj. Podobnie było z z marką płatków śniadaniowych Weetabix, które korzystając z umiejętności tanecznych dziewczynki o imieniu Arizona Snow stworzyły reklamę z dubstepowymi miśkami (tutaj). Było więc kwestią czasu kiedy to Marquese "Nonstop" Scott, który w ciągu siedmiu miesięcy zanotował ponad 40 milionów odwiedzin na YT zostanie zauważony przez większą markę, która połasi się na 40 milionów potencjalnych odbiorców brandu. Poniżej  oryginalny film umieszczony przez Nonstopa poruszającego się w dość nieszablonowy sposób do muzyki dubstep:


Pierwszą marką, (a przynajmniej pierwszą którą zauważyłem) wykorzystującą możliwości Marquese'a była od razu duża liga: Coca Cola. 


Dosłownie kilka dni później na portalu prezentującym najciekawsze kreacje reklamowe www.adforum.com w pierszej piątce pojawiła się reklama wykorzystująca kilku tancerzy w tym również  Marquese'a  Scotta. Produkt już nie tak lifestyle'owy jak zimna kolka, ale cóź, reklama dobra, a porządek w domu czasem trzeba zrobić...


Na tych dwóch reklamach myślałem, że zakończę posta, ale okazuje się, że tancerz Nonstop, chyba w najbliższych miesiącach będzie pojawiał się na ekranach komputerów i telewizorów faktycznie non stop, bo 12 kwietnia na kanale youtube LetYourBodyDrive pojawił się nowy film z Marquesem. Tym razem marka Peugeot postanowiła oprzeć całą kampanię marketingową na osobie tańczącego Marka, posuwając się dalej niż stworzenie kolejnego nagrania z atrakcyjnymi dla oka wygibasami. Peugeot zaproponował widzom wyzwanie Nonstopa do pojedynku i zaprezentowanie swoich tanecznych umiejętności w ramach konkursu. Nagroda? Wypad na Ibizę. Konkurs dopiero się rozpoczął więc myślę, że polscy tancerze mogą śmiało zrobić nalot na stronę  LetYourBodyDrive  i zgarnąć główną narodę:)

Wracając do tematu przewodniego, Marques podobnie jak wcześniej Jayfunk moim zdaniem idealnie wykorzystuje swoje pięć minut i wyciska z korporacyjnych sakiew tyle ile się da wykorzystując talent od Bozi i wypracowane w pocie czoła umiejętności. Pewnie spotka się on z objawami hejtowania, tych którzy zarzucą mu sprzedawanie się bla, bla, blaaaaa... Jak mówił kiedyś Liberace, a co podchwyciło również wielu artystów z nad Wisły którym zarzucano, że robią muzykę o niskiej wartości artystycznej: „Bardzo to przeżyłem. Płakałem całą drogę do banku" Myślę, że Marques będzie mógł niebawem powiedzieć to samo. Tylko po angielsku.

wtorek, 3 kwietnia 2012

Podryw na parkiecie - czyli klubowe końskie zaloty

Kings Of Convenience - I'd Rather Dance With You

I'd rather dance with you than talk with you
so why don't we just walk in to the other room
there is space for us to shake, and hey i like this tune
even if i could hear what you said
i doubt my reply would be interesting for you to hear.
because i haven't read a single book all year, and the only film i saw - i didn't like it at all.
i'd rather dance than talk with you. the music's too loud
and the noise from the crowd increases the chance of misinterpretation.
so let your hips do the talking.
i'll make you laugh by acting like the guy who sings,
and you'll make me smile by really getting into the swing.


Strasznie ulubiłem sobie tekst tej piosenki. Do tego stopnia, że skłonił mnie do chwycenia za klawiaturę i napisanie nowego artykułu o tematyce około tanecznej. I’d rather dance… ile razy mieliście okazję powiedzieć coś takiego w różnych sytuacjach? Ja wiele. Bardzo wiele. Zamiast siedzieć na nudnym spotkaniu poszedłbym popląsać. Zamiast uczestniczyć w niekończącej się dyskusji, która dawno straciła już wątek przewodni, wolałbym pomachać nieco nogami i rękami. Zamiast dreptać krok po kroku na przystanek o wiele fajniej byłoby wykonać go taneczną przeplatanką. O ile nie jestem na tyle wyluzowany aby na przystanek zasuwać two-step’em albo jazzowymi slajdami, o tyle kiedy jestem w klubie i moje stopy poczują parkiet, a uszy wchłoną już pierwsze nuty dochodzące za DJki mam w nosie czy na parkiecie jest osób pięć czy pięćdziesiąt – idę w tany.




Tak bardzo jak w klubie lubię tańczyć, tak samo bardzo nie lubię gadać. Nie zrozumcie mnie źle, staram się nie sprawiać wrażenia antypatycznego gościa, który ze zblazowaną miną przemieszcza się bez celu w te i wewte. Po prostu mam strasznie słabe mniemanie na temat jakości dialogów, które prowadzone są w klubach. I nie jest to zarzut do innych ale również do siebie samego;) Wolę więc milczeć. Zawsze mam wrażenie, że aura, która idealnie sprzyja tańcu zupełnie nie sprzyja rozmowie. Jak tu cholera poprowadzić rozumną wymianę zdań kiedy musisz starać się dopasować timbre swojego głosu do fal dźwiękowych płynących z głośników tak aby w ogóle było cię słychać. Na dodatek, musisz też idealnie wymierzyć odległość twoich ust od ucha swojego rozmówcy (choć częściej rozmówczyni) tak aby słowa dotarły i zostały przetworzone na treść. Nie zaś, żeby dotarła fala uderzeniowa twojego głosu powodująca bolesne konsekwencje dla bębenków i przekreślenie szans na dalszą rozmowę. Zanim jeszcze wypowiesz słowo tyle przeszkód, tyle przeciwności tyle niedogodności. A kiedy już zdecydujesz się otworzyć usta

STOP

Zastanów się.

Czy na pewno chcesz TO powiedzieć?

No właśnie.

Decydując się na wejście do klubu decydujesz się na wejście do strefy, w której w rozmowie z osobnikiem płci przeciwnej wszystkie słowa zaczynają nabierać nowego znaczenia. Każde zdanie może mieć drugie albo trzecie dno. Czasem po wypiciu zbyt wielu drinków może mieć też wyłącznie dno. Niestety. To fakt udowodniony naukowo*. Mam wrażenie, że banały w stylu ‘czego się napijesz’ lub ‘jak się bawisz’ brzmią o niebo lepiej na świeżym powietrzu niż w zatłoczonym klubie. Dlatego też dobrowolnie rezygnuję z szansy na spotkanie miłości w klubie z nadzieją na zachowanie szacunku do samego siebie. Ale czy moje spostrzeżenia są uniwersalne, czy też może wyssane z palca i właśnie, że wcale tak nie jest? Poprosiłem ostatnio znajomą, która zajmuje się pstrykaniem fotek szalejącym klubowiczom o małe podsumowanie tekstów, których nasłuchała się w swojej karierze klubowego paparazzi i które najbardziej utkwiły jej w pamięci. Chciałem sprawdzić czy ona też ma podobną opinię na ten temat. I taka była jej odpowiedź:


Fakt, faceci zagadują i to bardzo często. Z każdą kolejką częściej i odważniej. Jeśli na dodatek podchodzę do nich z aparatem traktują to najwyraźniej jako zachętę i zagadują ile wlezie. Większość tekstów jest skierowana personalnie do mnie, czyli do ‘pani fotograf’.

No pewnie, zawsze lepiej mieć jakiś punkt zaczepienia.


Pierwsze z brzegu, które powtarza się co noc to ‘Pani na pewno nie ma zdjęcia! Ja chętnie je zrobię!’ i tu następuje zwykle nachalne wyrywanie aparatu. Nie ma nic bardziej denerwującego niż coś takiego! Aparat to nie zabawka, to narzędzie mojej pracy. Ostatnia rzecz, o której myślę to oddanie go w ręce jakiemuś nabuzowanemu kolesiowi, który sądzi, że jedyne o czym marzę to mieć z nim fotkę…

Okej, odnotowano. Nie proponować fotek. Nie wyrywać aparatów. Coś jeszcze?


…albo inny tekst który słyszałam już chyba miliard razy. ‘dlaczego się nie bawisz?!’

Logiczne, nie gibasz się na parkiecie, podczas gdy muzyka ucieka, zatem coś musi być nie tak. Hej, DLACZEGO SIĘ NIE BAWISZ!? Już wiem, na pewno dlatego, że czekasz na mnie aż przyjdę i zaopiekuję się tobą mała…


Czasem trafiają się też zupełnie abstrakcyjne propozycje ‘Zostaw aparat i choć potańczyć ze mną!’ Uchowaj Panie Boże! Czy on naprawdę sądzi, że odłożę aparat na bok i pójdę z nim tańczyć? Trochę zastanowienia panowie…

No dobrze już dobrze. Znaczy, że wspólne fotki odpadają, informacja na temat twojego samopoczucia imprezowego również nie trafiają na podatny grunt. Jakakolwiek propozycja wiążąca się z odłożeniem narzędzia pracy może skłonić cię do zaatakowania absztyfikanta lampą flaszową… odnotowano… czy coś jeszcze?


Lubicie też czasem posłodzić… słyszę więc hasła "Najładniejsza pani fotograf jaką widziałem!" Dzięki. I co dalej? "Może się czegoś napijesz?" Już z taka propozycją? Toś się kolego nie wysilił jednak…

Foto nie, taniec nie, komplement nie, drink nie. Halo! Jak to? To czy jest jakikolwiek temat, który skłoniłby cię do nawiązania dłuższej rozmowy z nieznajomym w klubie?


Hmmmm, no cóż, nie ukrywam, że swojego chłopaka z którym jestem już od kilku lat spotkałam właśnie w klubie.

Alleluja! Eureka! Banzaj! Czyli, że jednak się da?!?


Wiesz, Jeśli zainteresowany osobnik podchodzi do mnie w sposób osobowy, traktując mnie przede wszystkim jako pracującego w dzikim tłumie człowieka, a nie zagubionej owieczki, która tylko czeka aż ktoś ją zagadnie to istnieje nadzieja na nawiązanie ciekawego kontaktu. Nie ukrywam, że lubię gdy nieznajomy docenia trud jaki wkładam w pracę z pijanymi ludźmi, podkreślając, że widział i lubi przy tym moje efekty pracy :P Jeżeli jeszcze do tego jest amatorem fotografii to zdecydowanie dodatkowy plus, ponieważ wtedy pochwalić się mogę swoją „latami wypracowaną wiedzą…” ;)

No tak, pamiętam was papużki! Zamiennie wpatrujący się w siebie i swoje aparaty…


Tak naprawdę wystarczy jedynie okazać odrobinę zainteresowania samą osobą, zagadać w interesujący, nieprzewidywalny sposób, zaintrygować inteligencją a nie prymitywną zagrywką. Wbrew pozorom zwykłe „Cześć, jestem XYZ, myślę, że jeśli masz czas to moglibyśmy chwilę porozmawiać?..” jest o wiele bardziej zachęcające niż „Dlaczego się nie bawisz?!”. :)

Takie proste? A może jednak takie trudne?! Cóż, jeśli drodzy czytelnicy chodzicie do klubów potańczyć to chwała wam za to! Chodźcie, tańczcie i pokazujcie jak dobrze można się bawić kiedy z głośników dobiega muzyka. Jeśli z kolei do klubów chodzicie szukać miłości… cóż, jak widać też się da, choć recepta na to może być czasem bardziej skomplikowana i wymagająca niż niejedna pokrętna choreografia :)



* Okej, nie wiem czy został udowodniony naukowo, ale amerykańscy naukowcy na pewno nad tym pracowali, lub zajmą się wkrótce o czym poinformuje nas zapewne któryś z poczytnych magazynów dla mężczyzn w rubryce ‘Dziwny jest ten świat’.

piątek, 2 marca 2012

Tupac Shakur wkrótce na Broadwayu

Tupac powraca! Tym razem nie w postaci kolejnego albumu, których po śmierci rappera ukazało się już więcej niż za życia. Również nie w filmie dokumentalnym czy fabularnym. No więc jak? Panie i Panowie w 2012 Tupac pojawi się na BROADWAYu!!! Tak, tak, tym samym Broadwayu na którym wystawia się musicale Cats, Chicacgo, Lion King i dziesiątki innych klasyków. Tym razem w wersji śpiewano tańczonej zostanie zaprezentowane życie Tupaca Shakura, legendarnego rapera, zastrzelonego w 1996 roku, od którego rozpoczął się cały Westcoast Eastcoast thing i w zasadzie początki renesansu hiphopu na całym Świecie. Czy to wyjdzie? Zobaczymy, skoro udało się wystawić na Broadway Spider Mana, czemu nie miałoby się udać z Shakurem?

Reżyserem musicalu będzie Kenny Leona a produkcja zatytułowana będzie “Holla If You Hear Me.” Na razie wiadomo jedynie tyle, że musical nie będzie odtwarzał życia artysty, a raczej skupiał się na jego przesłaniu jego muzyki. Hmmmm... zastanawiam się czy chodzi o przesłanie kawałka "Hit'em up" czy może "2 of Amerikaz Most Wanted"?;)
Rozpoczęły się już castingi na których poszukuje się dwóch czarnoskórych raperów w wieku 18-35, i jednego białego aktora między 2- a 25 rokiem życia. Castingi rozpoczynają się w Nowym Jorku 10 marca. Więcej >>>


piątek, 10 lutego 2012

Mistrzowskie cięcie dźwięków - IDA World DJ Championships 2011

Na początek małe ogłoszenia parafialne. Poniższy ukazał się w lutowym wydaniu Trendy Magazynu, który właśnie ukazał się w Empiku w twoim mieście. W lutym Maciek Cielecki robi wiwisekcję twórczości choreograficznej  twórczości Vinha Nguyena, Justyna Lichacy kontynuuje historię swojej przygody z tańcem na Wyspach, z kolei Bizon - ojciec chrzestny Rytmów Ulicy opowiada co sądzi o turniejach tańca w Polandii. Sprawdź to ziom.

A teraz do rzeczy.

Intro

Mistrzowskie cięcie dźwięków ewidentnie ulubiło sobie nasz kraj, a jeszcze bardziej Stołeczne Miasto Królewskie, bo już nie pierwszy raz właśnie w Krakowie z początkiem grudnia odbyły się Mistrzostwa Świata DJów - IDA World DJ Championships 2011. O samej imprezie dowiedziałem się na dwa dni przed, bo zdecydowanie bardziej siedzę w ‘światku’ tanecznym niż muzycznym. Jednak po obejrzeniu materiału promo (o którym więcej na końcu) wiedziałem, że nie mogę przegapić tego wydarzenia, tym bardziej, że dzieje się na moim własnym podwórku - w mieście Kraka. Na szybkości sporządziłem więc mailo - smsa do naczelnego aby na ostatni dzwonek, załatwił mi akredytację na to wydarzenie. Pominę detal, jak bardzo Jacek lubi, kiedy przedstawiam mu takie niespodzianki za pięć dwunasta (tak, tak, wiem. Na przyszłoroczną edycję Gdańsk Dźwiga Muzę zgłaszam się zatem szefie już dziś!!!) i przejdę od razu do rzeczy.

Cięte dźwięki

Na początek wesprę się nieco Wikipedią żeby wprowadzić tych mniej wtajemniczonych w świat DJingu.
Didżej lub DJ, dyskdżokej (ang. Disc Jockey – Dee Jay) – osoba zajmująca się dobieraniem oraz odtwarzaniem i miksowaniem muzyki na żywo, w celu rozbawienia publiczności. DJ najczęściej stara się stworzyć płynność muzyczną w swoim występie, łącząc ze sobą różne utwory muzyczne, a nawet dodając efekty dźwiękowe, sample, utwory typu acapella. DJe turntabliści posługują sie także skreczem.

Najbardziej w tej definicji podoba mi się fragment o rozbawieniu publiczności. Ach, jakże zawsze rozbawiony jestem kiedy DJ rozkręca się za konsoletą;) Ale okej, bądź co bądź ta definicja jest w dużej mierze właściwa. Jeśli jednak z taką wiedzą i przekonaniem ktoś wybrałby się na imprezę z pod znaku IDA mógłby się grubo rozczarować, a jego spojrzenie na ‘stworzenie płynności muzycznej w celu rozbawienia publiczności’ nabrałoby zupełnie innego wymiaru.

Mistrzostwa IDA to impreza, na której DJe z całego świata mogą wykazać się swoim kunsztem. Prezentują więc nadludzkie wręcz umiejętnościami skreczu, miksowania i co równie ważne – umiejętności nawiązania kontaktu z publicznością podczas wykonywania arcytrudnych manewrów z wykorzystaniem dwóch płyt winylowych i miksera. Podkreślić trzeba, że na takiej imprezie nie usłyszy klubowych setów, czy znanych z clubbangerów. Podczas 2 minutowych showcase’ów, artyści mają na celu pokazać swoją sprawność manualną, niesamowity timing i precyzję ruchów rąk. Są to więc sety w pigułce, w dawce skondensowanej bardziej niż napoje energetyczne sprzedawane w tych śmisznych mikro pojemniczkach. Tricki wykorzystywane w klubach sporadycznie, aby uatrakcyjnić przejście z jednego kawałka w drugi, tu są z kolei głównym elementem pokazu. Choć kategorie zawodów podzielone są tradycyjnie na ‘technical’ i ‘show’ to dla na w pół laika takiego jak ja nie robi to zbyt dużej różnicy. Technical jest technical, a show jest technical również tylko trochę bardziej z show. Nie będę się tu silił na wystawianie profesjonalnej oceny poszczególnym DJom, bo po prostu się na tym nie znam. Kiedy siedzący obok koleś z Pomorza powiedział mi, że DJ S-Trix zaprezentował charakterystyczny niemiecki styl miksowania, nie pozostało mi nic innego jak pokiwać głową.

Loop Skywalker i Cross Vader

Mogę jednak wypowiedzieć się na temat samego show dawanego przez kolejnych artystów i umiejętności zaskarbienia sobie publiczności. Oglądając występy każdego z uczestników zacząłem w wyobraźni rysować ich sobie jako zawodników z jakiejś rąbanki rodem z Playstation 3 w stylu Tekkena czy Mortal Kombat (nic nie poradzę, MK9 kradnie mi wiele godzin życia od jakiegoś pół roku, stąd analogia). Każdy z nich bowiem miał inne skille. Pomijając już te techniczne, których ocenić nie jestem w stanie, każdy w inny sposób wyważał stosunek między koncentracją na gramofonach, a publiczności. Loop Skywalker choć pozytywny, wydawał mi się mocno pospinany, S-Trix (ten od niemieckiego stylu) wydawał mi się bardzo skupiony na sprzęcie i w niego wpatrujący się przez 90% seta. DJem, który wygrał sobie publiczność swoją nieprzeciętną sceniczną osobowością i pomysłem na set był DJ Cross z Belgii, który zgarnął tym samym główne trofeum w kategorii technical, co publiczność przyjęła z szalonym entuzjazmem. Jak później się okazało, Cross był faworytem publiczności już na starcie, bo rok wcześniej, wbrew oczekiwaniom wszystkich, nagrodę z przed nosa zgarnął mu Mandrayq z Włoch. W zeszłym roku Cross otrzymał więc powołaną naprędce nagrodę publiczności, a w 2011 przybył aby odebrać co mu się słusznie należało. W 2010 nie byłem świadkiem jego występu, ale to co przekonało mnie do niego w tym roku to jego niesłychany spokój, praktycznie nieustanny kontakt z publicznością i tak zwane amerykańskie ‘cockyness’ czyli w wolnym tłumaczeniu pozytywne cwaniactwo i wielka pewność siebie… albo po ludzku - Cross był kozakiem.



Granie na ekranie

Poza samymi mistrzostwami warto wspomnieć jeszcze o dwóch innych atrakcjach tego wieczoru. Pierwszą z nich był fenomenalny występ DJ-a Irie, który na żywo miksował obraz z dźwiękiem. Byłem już nieraz świadkiem takich wyczynów w krakowskim klubie Ministerstwo i jeśli będziecie mieli okazję wybrać się na imprezę, na której DJ miksuje video z muzyką koniecznie się na nią wybierzcie. DJ Irie zaprezentował kontynuację zeszłorocznego Miracle Motion Picture Show, które moim zdaniem zdaniem było jeszcze lepsze niż przyjęty z owacjami na stojąco występ zeszłoroczny (po który tradycyjnie odsyłam na youtube). Druga atrakcja to występ etno-elektro-ekipy o nazwie Gooral, która święci całkiem zasłużone tryumfy w polskich klubach, nie tylko na fali rosnącej popularności etno-folku, i nie tylko dzięki popularności przeraźliwie białych zębów ‘Tańczącego z Gwiazdami’ Staszka Karpiela-Bułecki, ale również za przyczyną tego, że robią całkiem porządną muzę.



Say what?

Największym dla mnie nieobecnym tej imprezy była ekipa Foreign Beggars… która tak naprawdę wcale nie miała na tegorocznych mistrzostwach IDA wystąpić. Wraz z kilkoma znajomymi zaznaliśmy masowej iluzji, w którą wkręciliśmy się samodzielnie wmawiając sobie, że wbrew wszelkiej logice i wszystkim informacjom podanym na plakatach i biletach Beggarsi jednak na imprezie wystąpią. Źródłem tej mistyfikacji było fenomenalne promo, którego obejrzenie gorąco polecam (a nawet nalegam) na kanale youtube krakowskiej Zooteki. Ten pięciominutowy klip, w którym pojawiają się właśnie Beggarsi (sic!), a także Fader Penetrators i mistrz świata federacji DMC - DJ Unkut to produkcja lepsza niż niejeden teledysk, lub filmowy trailer. Propsy za to.

Udział wzięli

Na koniec dwa słowa o organizatorach. Krakowska organizacja Zooteka, na czele której stoi Zulus, jest w moim mniemaniu hiphopowym (muzyka) odpowiednikiem hiphopowego (taniec) FNFu i Blazee’a (Błażeja Szychowskiego). O ile jednak o Błażeju i FNFach można dowiedzieć się z netu co nieco (nawet zanim stał się czasopismowo - plejadowym celebrytą), o tyle o Zulusie zbyt wiele nie przeczytasz. A szkoda, bo jest to człowiek, który zrobił bardzo wiele dla hiphopu w Polsce, i rozkręca koncerty i imprezy hiphopowe wraz ze swoją Zooteką już od ponad dekady. Ważne jednak, że przemysł hiphopowy wciąż się kręci, a imprezy typu IDA z roku na rok mają coraz większy rozmach i zyskują coraz większe zainteresowanie, cały czas ewoluując… podobnie jak ewoluuje muzyka gdzie hiphop coraz częściej zwalnia miejsce swojemu potomkowi z ADHD o imieniu – dubstep.

Jeśli chcecie zobaczyć więcej kozackich fotek z tej imprezy sprawdzcie fanpejdża IDA 2011 skąd zassałem większość fotek do tego artykułu, jak również galerię na stronie where2b.



Na sam koniec, końców wrzucam linkusa do tegoż zajebistego promomateriału, o którym mowa w ostatnim paragrafie. Amen.



Older Posts