czwartek, 29 września 2011

FNF Summer Intensive - Taneczna inwazja z Los Angeles

Summer Intensive = Tony Czar
Hey, hey Toney… to pierwsze co przychodzi mi do głowy kiedy myślę o FNF Summer Dance Intensive, którego tegoroczna edycja dobiegła już końca. Choć choreografów na letnich warsztatach w Darłówku było co niemiara, zjechali się bowiem najlepsi tancerze zajmujący się szeroko rozumianym hiphopem, czy też LA Syle’m z naszego kraju, ale także z Rosji, Niemiec czyWielkiej Brytanii to i tak najważniejszą jak dla mnie postacią Summera, rok w rok pozostaje Tony Czar. Swietnie tańczyło mi się w tym roku na zajęciach Lee Daniela, niezwykle ciekawy ruch pokazali Jun Quemado i Miguel Antonio, prestiż wydarzenia podwyższał swoim nazwiskiem obecny choreograf Britney Spears – Kevin Maher, a Erica Sobol jak co roku wywoływała wśród tancerzy emocjonalne burze swoimi choreografiami, mimo to i tak najbardziej utkwiły mi w pamięci każde z zajęć Tonego. O Tonym Czarze, szerzej przeczytać możecie w tym numerze w artykule Maćka Cieleckiego, który niczym Lary King przepytał go dokładnie z całego życiorysu. Odsyłam więc kilka stron wcześniej w celu dowiedzenia się o kim mowa. Ja skupię się z kolei na Tonym na Summerze i tym co w tym roku przekazał polskim tancerzom.

They’re doing choreograpy…
Zabierając się do tego artykułu sięgnąłem wpierw do archiwalnych wpisów na moim tanecznym blogu www.sneakersandpointes.blogspot.com, żeby przypomnieć sobie, jakie miałem odczucia po letnich warsztatowych wojażach w 2010. Przypomniałem więc sobie, że zeszłoroczny FNF Summer Intensive zainspirował mnie do napisania artykułu Words of Wisdom: Czyli złote myśli choreografów, który to w dwóch częściach opublikowany został w Trendy Magazynie 11-12/2010. Wskazówki tam zebrane, w dużej mierze spisane były właśnie na bazie słów Tonego, który już w zeszłym roku celnie, acz z sympatią wytykał błędy i niedociągnięcia polskiej sceny tanecznej. Tak też było w tym roku. O ile poprzednio, główny wykład odbył się wśród tancerzy z grup zaawansowanej, kiedy to głównym zarzutem było ‘execution’ czyli wykonanie, ‘wytańczenie’ choreografii na pół gwizdka, o tyle w tym roku tyrada Tonego skierowana była do grupy średnio-zaawansowanej. Nie miało to jednak większego znaczenia, bo słowa były uniwersalne i każdy z uczestników obozu mógł w mniejszym lub większym stopniu odnieść je do siebie. Pierwsze co przyszło mi do głowy po wypowiedzi Tonego to piosenka Danny’ego Kaye’a z musicalu White Christmas z 1954 roku zatytułowana Choreography. OK., OK., piosenkę znam wprawdzie z amerykańskiej edycji So You Think You Can Dance i wykonania Kathryn McCormick i Nathana Trasorasa w piątym sezonie programu, ale wypada przytoczyć pierwotne źródło, nie prawdaż? Tekst piosenki leciał jak niżej:

One and all they're not chancing
What we used to call dancing
They're busy doing choreography
One and all keep us guessing
What the heck they're expressing
Instead of dance it's choreography!



W ustach Tonego słowa te brzmiały nieco mniej melodyjnie: I know Poland for great choreography dancers, I want to come here one day and say I know Poland for great freestyle dancers as well. Innymi słowy o ile w choreografiach radzimy już sobie całkiem nieźle, o tyle w umiejętnościach swobodnej interpretacji muzyki wciąż kulejemy. I fakt, widać to najlepiej na sali kiedy choreograf włącza muzykę, do której przygotowana jest choreografia, a ¾ sali stoi przed lustrami wpatrując się w siebie zmrużonymi oczyma, oczekując na konkretny bit, lub słowo które uwolni je z dziwacznego bezruchu. Polska nie umie freestyle’ować – it’s a fact. Okej, nie twierdzę, że w ogóle nie posiadamy dobrych freestylerów. Uliczne koty, dla których hiphop równa się popping, locking i bboing, potrafią faktycznie ruszać się do wszystkiego i umiejętnie interpretują muzykę street style’owymi ruchami. Jednak takich tancerzy w porównaniu do Francji – europejskiej stolicy tańca ulicznego jest w naszym kraju niestety garstka, a tancerze, których główną domeną jest LA Style, New Age, New Style, czy jak zwał tak zwał, niestety często w tej kwestii zawodzą. Na swoje usprawiedliwienie możemy spojrzeć wstecz i porównać naszą historie i tradycje taneczne, w których moim zdaniem możemy doszukiwać się naszej freestyle’owej abnegacji. Nie da się ukryć, że taniec hiphop, który wywodzi się w klubów i ulic NYC i LA, stworzony przez czarnoskórych mieszkańców USA ma znamiona tańca plemiennego. Od zawsze istotna była w nim rywalizacja (battelki) i chęci pokazania swoich tanecznych umiejętności drugiej osobie. W Stanach hiphop social dance’s od zawsze były uskuteczniane na klubowych parkietach. Ktoś wymyślił jakiś krok, a jeśli przypadł do gustu pozostałym był kopiowany, rozwijany i uskuteczniany w kolejnych klubach USA. Tak było z funk styles, tak jest i teraz. Co roku pojawia się coś nowego co ludzie podchwytują i wykonują samodzielnie. Hitem tego roku jest dougie, w zeszłych latach był jerk itp. Dzięki temu każdy amerykański klubowicz, ma już jakąś bazę, którą może następnie dowolnie modyfikować według potrzeb. A jak w Polsce? Kurcze, nasze tradycyjne tańce – mazur, obrek, czy krakowiak raczej nie nadają się na klubowe parkiety. Od zawsze dominował więc taniec z nóżki na nóżkę, lub po zwiększonej dawce alkoholu coś na kształt tańca świętego Wita. Klubowe inspiracje w kraju nad Wisłą przez lata czerpane nie z klubów USA, lecz z teledysków Macaren’y czy kilku lekcji towarzyskiego wziętych w podstawówce. Taki mix raczej nie mógł przynieść nic dobrego. Z biegiem lat sytuacja na szczęście ulegała zmianie i w klubach można dziś spotkać coraz więcej ludzi, którzy… uwaga, uwaga – rzeczywiście lubią tańczyć i potrafią się ruszać! Kiedyś, przynajmniej z moich obserwacji, było to zjawisko raczej rzadkie.
OK., skleciłem więc piękną wymówkę dla naszego dyletanctwa i pogłaskałem się powyższym akapitem po główce, pora jednak zabrać się do roboty, i poprawić obecny stan rzeczy. Aby umieć się ruszać do muzyki, trzeba zacząć od zwiększenia zakresu swoich ruchów, a aby zwiększyć ich zakres jak i możliwości ciała trzeba wrócić do podstaw hiphopu czyli do izolacji, do groove’u, do bounce’u. Tony nie rzucając słów na wiatr, poprowadził więc lekcję rezygnując z kolejnej wypasionej choreografii, a skupiając się na równoczesnych izolacjach, różnych partii mięśni, na umiejętnym wykonaniu dougie, a na koniec na mini battelce freestyle’owej. Myślę, że nie tylko dla mnie było to sporym zaskoczeniem, że tancerz z Los Angeles, którym często stare koty zarzucają zatracenie ducha hiphopu, koncentruje się własnie na freestyle’u i battelkach. Kurcze, myślę, że nie byłoby złym pomysłem, gdyby zajęcia z ‘foundations’ czyli bazowych hiphopowych ruchów i izolacji weszły na stałe do grafiku zajęć każdego polskiego tancerza LA Style. Można wprawdzie powiedzieć, że każdy z nas może to robić samemu przed lustrem, lub w klubie. Jasne, że tak, ale ilu to robi? Tancerze zajmujący się baletem, przynajmniej połowę swoich treningów spędzają zamiatając podłogę przy drążku wykonując setki battement tendus i czy poszerza w nieskończoność demi plié i grande plié. Czemu więc tancerze hiphopowi nie mogą także zając się ćwiczeniem techniki? Hm… jestem ciekawy jakie będą uwagi Tonego w przyszłym roku i czy weźmiemy sobie do serca jego wskazówki z tego lata. Czy zrobimy postęp i czy pozycja Polskich tancerzy na mapie Europy będzie się dalej umacniać? Przekonamy się za rok.

FNF Summer = Błażej Szychowski

Na koniec muszę dodać jeszcze zdanie na temat Błażeja Szychowskiego, przy którym to właśnie tak naprawdę powinien pojawić się znak równości z Summer Intensive. Bez niego powiem coroczna inwazja choreografów z LA nie miała by miejsca, a scena taneczna w Polsce nie rozwijałaby się w takim tempie, w jakim się rozwija. Jestem pod ogromnym wrażeniem rozwoju każdych kolejnych warsztatów markowanych znakiem FNF. Stawiam perły przeciw orzechom, że w nadchodzącym sezonie usłyszymy jeszcze nie raz o tancerzach z FNF, jak i o samym Błażeju Szychowskim. Monopol na polskiej scenie tańca komercyjnego właśnie zostaje przełamany, a na rynku pojawia się nowy gracz, który ma dużą szansę na dorównanie tanecznemu potentatowi Agustinowi Egurrola.

Słownik:

Danny Kaye (albo David Daniel Kaminsky; 18.01.1913 –3.03.1987) amerykański aktor, tancerz i piosenkarz i komik znany z licznych ról musicalowych.
Dougie – ruch oryginalnie zainspirowany rapperem o ksywce Doug E Fresh, który w jednym z teledysków wykonywał ruch zaczesywania głowy ręką od przodu do tyłu. W ubiegłym roku w klubach w Texasie pojawił się taniec Dallas boogie, który następnie zmodyfikowany został w dougie ponieważ charakterystyczny ruch Doug E Fresha został dodany do tego kroku.
Lary King – jeden z najbardziej znanych amerykańskich dziennikarzy, który w swej karierze przeprowadził ponad 40 tysięcy wywiadów.



czwartek, 22 września 2011

Na śniadanie jem płatki z dubstepem

Na fali popularności dubstepu coraz więcej ludzi zaczyna do niego tańczyć. Tańczy do niego również dziewięcioletnia Arizona Snow czyli cudowne dziecko brytyjskiego streetdance'u. Arizona została zauważona na jednym z zawodów tanecznych, przez kogoś z branży reklamowej, co zaowocowało poniższą reklamą z płatków śniadaniowych z tańczącą Arizoną i miśkami Weetabix.



Dla przypomnienia, podobna sytuacja miała miejsce kilka miesięcy temu, kiedy Jayfunk - talent odkryty na youtube został zaangażowany do reklamy telefonu Samsung Galaxy S II.




poniedziałek, 12 września 2011

Ciało\Umysł - X edycja Festiwalu Tańca Współczesnego 17.09 - 2.10 2011

Ależ ten czas leci. Najbardziej uświadamiam to sobie, kiedy nadchodzą warsztaty, festiwale czy inne okresowe wydarzenia, które przecież przed chwilą się odbyły, a okazuje się, że minął już rok. Tym razem jest tak z Międzynarodowym Festiwalem Tańca Współczesnego Ciało\Umysł, który w tym roku odbędzie się w Warszawie po raz dziesiąty. Festiwalem tym, jak pisałem już w zeszłym roku powinni zainteresować się bardziej świadomi i dojrzali odbiorcy sztuki nowoczesnej... i w tym roku zaczynam utwierdzać się w przekonaniu, że chyba raczej do nich nie należę. Okej, może moje postrzeganie sztuki współczesnej jest płytkie, ale trudno mi się wyzbyć przekonania, że sztuka współczesna wielokroć równa się pokazywaniu gołej dupy na scenie. Jak w zeszłym roku tak i w tym. Już w materiale promującym wydarzenie można zobaczyć mężczyznę wypinającego się gołym zadem do publiczności trzymającego w okół swoich pośladków ramę obrazu. Przekaz zrozumiały, ale ile można? Cycki, dupy i przyrodzenia już były. To szokowanie jest nuuuuudne. Bardziej zszokowało by mnie, gdybym na kolejnym festiwalu nie zobaczył  golasa na scenie wymachującego swoim klejnotami w imię wyższych wartości.

Acha, no i jeszcze jedno. Na Boga, gdzie ten taniec?? Co się stało z tańcem?!! Nie wiem czy festiwal Ciało\Umysł można nazywać jeszcze Festiwalem Tańca Współczesnego czy już może Festiwalem Sztuki Alternatywnej, albo Festiwalem Ruchu. Mam nadzieje, że taniec współczesny w naszym kraju dozna jakiegoś przebudzenia i przestanie iść kierunku całkowitej rezygnacji z tańca na rzecz (bez)ruchu, bez majtek.






środa, 7 września 2011

Przesłuchania do europejskich akademii tańca - Rotterdam, Linz, Bytom...

Wiem, że pewna część czytelników tego bloga myśli poważnie o karierze tancerza. Niektórzy może zdecydowali się już nawet na szkołę wyższą o kierunku tanecznym. Dla tych, którym pomysł dalszej edukacji tanecznej dopiero kiełkuje w głowie polecam poniższe video będące nagraniem aplikacyjnym nadesłanym do jednej z najbardziej prestiżowych akademii tanecznych w Europie - Rotterdam Dance Academy - CODARTS. Jego autorka Candela Celeste Ramos ze względu na to, że mieszka w Buenos Aires, nie była w stanie osobiście stawić się na przesłuchaniu (audycji) w Europie, podesłała więc nagranie video. Dzięki temu mogę wykorzystać to dziś na blogu i pokazać wam z jakich elementów składa się proces rekrutacyjny do tej Akademii. Na nagraniu zobaczycie:

  1. Ćwiczenia klasyczne: adagio przy drążku i ćwiczenia na środku - chaine, pique, jeté, itp.
  2. Ćwiczenia współczesne: podłoga, rolle, contraction, release, itp.
  3. Etiuda własna: albo inaczej krótka solówka w dowolnym stylu



Jak już wspomniałem powyższa prezentacja przeznaczona była dla akademii CODARTS w Rotterdamie, ale do innych akademii tanecznych rekrutacja wygląda w zbliżony sposób. Prestiżowe szkoły europejskie, które warto także wymienić to między innymi Institute of Dance Arts (IDA) w Linz (Austria), czy też nasz polski Wydział Teatru Tańca PWST w Bytomiu. Znam kilka osób, które dostały się, ukończyły, albo obecnie studiują w wyżej wymienionych akademiach, może więc uda mi się kiedyś przeprowadzić z nimi krótką rozmowę i umieścić ją później na blogu.


poniedziałek, 5 września 2011

Zakretki za wózek, czyli robienie dobrego bez wysiłku - po wysiłku.

Ostatnio w zaprzyjaźnionym studio tanecznym Makesense przypadkiem spotkałem się o z akcją charytatywno - społeczną, o którejś wprawdzie kiedyś już słyszałem, ale jakoś puściłem ją mimo uszu. Chodzi o zbiórkę zakrętek po napojach w celu wymiany ich na wózki inwalidzkie. Naturalnie, żeby uzbierać ilość wystarczającą do sfinansowanie takiego dealu, trochę się trzeba poodkręcać, ale biorąc pod uwagę hektolitry wody, które wypiłem na letnich warsztatach i dziesiątki butelek, które wlewam w siebie każdego miesiąca można przyjąć, a następnie mnożąc mnie przez liczbę innych uczestników szkół tańca, siłowni, fitness klubów w całej Polsce, myślę, że rocznie uzbierałoby się nawet kilkanaście takich wózków. Także jeśli miałeś ostatnio ochotę zrobić coś dobrego, a nie za bardzo wiesz jak wymyślić lekarstwo na raka, albo nawodnić Saharę, to możesz postarać się o to aby w twojej szkole tańca pojawił się pojemnik na zakrętki. Niech kropla drąży skałę, a nakrętki wydrążą wózki inwalidzkie:)

Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej na temat tej akcji polecam poniższe strony:
http://www.zakretki.info/

Newer Posts Older Posts