sobota, 29 maja 2010

Ragga Jam 2010 - relacja z warsztatów

Fatou Tera
Siedząc w pociągu relacji Kraków Główny – Warszawa Centralna zaczęły nachodzić mnie obawy. No dobrze, zobowiązałem się napisać reportaż z warsztatów Ragga Jam odbywających się z Laure Courtellemont 25-26 kwietnia w Warszawie ale co jeśli nie będę miał tak na prawdę o czym pisać? Ot, zrobiliśmy kilka choreografii, parę ćwiczeń poprawiających technikę, nauczycielka zwracała uwagę na to i na to. Tyle. Nie byłaby to zbyt porywająca relacja i pewnie jako odbiorca ziewnął bym dwukrotnie po przeczytaniu pierwszego akapitu i przeszedł do następnej strony. Jednak po powrocie do domu i przeanalizowaniu tego czego doświadczyłem przez te dwa dni byłem spokojny, że na brak tematów do pisania nie mogę jednak narzekać. Przeciwnie, chwyciłem się za głowę bo gdybym chciał zrelacjonować wszystko co podczas tych warsztatów miało miejsce musiałbym spisać nie artykuł, a książkę. Teraz więc największym wyzwaniem będzie zebranie najważniejszych i najciekawszym według mnie elementów programu tych dwudniowych warsztatów i spisanie ich na tyle zwięźle na ile potrafię. Okej, zatem podejmuję się wyzwania i zaczynam...

Good Morning Poland

Czy takie zdanie padło na początku mogę się jedynie domyślać ponieważ pierwsze 30 minut warsztatów spędziłem na dokończeniu podróży PKP wydostaniu się z labiryntu Dworca Cenralnego i dostaniu się na właściwe miejsce.
Po tym jak już dotarłem gdzie trzeba przekonałem się, że Laure Courtellemont przybyła do Polski z jeszcze większym wsparciem niż ostatnio. Z Laure miałem bowiem okazję spotkać się już na poprzednich warsztatach w grudniu kiedy to również na dwa dni odwiedziła nasz kraj wraz ze swoją nieodłączna asystentką Audrey Bosc. Ta druga mimo, że pozostająca na drugim planie jest nieodzownym elementem projektu Ragga Jam. Stanowi wyraźne oparcie i pomoc dla Laure i jej obecność na Sali jest zawsze cennym elementem wzmacniającym jakość warsztatów. Z wymienioną dwójką na warsztaty przyjechały również dwie inne przedstawicielki Ragga Jam – Fatou Tera (Francja) i Vittoria Paccotti (Włochy) oraz osobisty DJ projektu Ragga Jam - SamOne, który od samego początku choreograficznej kariery Laure współpracował z nią, można więc powiedzieć, że Ragga Jam jest więc po części jego dziełem. Uczestnicy warsztatów również stanowili mix wielonarodowościowy. Była na nich bowiem para z Luxemburga, najwięksi fani Laure podążający za nią na każde europejskie warsztaty oraz tancerz z Brazylii.



Warm up

Po powitaniach, informacjach organizacyjnych i odnalezieniu swojego miejsca na Sali warsztaty rozpoczęły się. Jedną z większych zalet Laure jest jej ogromna charyzma i umiejętność zainteresowania ludzi zajęciami i tematami, o których mówi. Pierwszy raz w życiu spotkałem się z warsztatami tanecznymi podczas których jakieś 25-30% zajęć poświęconych było… teorii. Dwa dni zajęć od 9 rano do 19 wieczorem prowadząca podzieliła w taki sposób aby intensywne i wyczerpujące fizycznie godziny przeplatały się z sesjami tematycznymi, podczas których uczestnicy mieli szanse złapać oddech jednocześnie dowiadując się więcej na temat ragga. A temat był obszerny i niezgłębiony. Przedstawicielka polskiego Ragga Jam Agnieszka Bota zadbała o materiały dydaktyczne dla wszystkich uczestników warsztatów i zanim jeszcze zaczęliśmy się ruszać każdy z nas otrzymał małe kompendium wiedzy na temat Ragga Jam. A w nim zagadnienia, fakty i hasła takie jak: Jamajka, Etiopia, Ragga, Reggae, Dancehall, Bob Marley, DJ Kool Herc, Selecta, itp. itd. Muszę przyznać, że takie podejście do tematu tańca jest dla mnie bardzo przekonujące, wyraża bowiem głęboki szacunek do tematu. Jeśli chcesz być artystą plastykiem warto dowiedzieć się czym jest impresjonizm a czym kubizm. Jeśli chcesz być wirtuozem instrumentów klawiszowych warto poznać czemu Chopin jest tak doceniany i podziwiany na całym świecie. Jeśli chcesz tańczyć konkretny styl tańca, a nie jedynie bezmyślnie wykonywać sekwencje ruchów musisz wiedzieć skąd dany gatunek się wywodzi i jaka jest jego historia. Laure wielokrotnie podczas warsztatów przypomniała nam o tym czasem większym lub mniejszym naciskiem, czasem bardziej emocjonalnie a czasem przekornie. Przypomniała nam, a raczej wypomniała, sytuację z poprzednich warsztatów, która jak twierdziła, nie dała jej spać w nocy, kiedy to po pokazaniu nam klasycznego hiphopowego kroku noszącego nazwę ‘running man’ ludzie na Sali odpowiedzieli, że krok nazywa się ‘oldschool’. Ten śmieszno-smutny przykład uświadamia nas jak mierny poziom nauczania hiphopu był \ jest praktykowany w wielu szkołach tańca w naszym kraju. Obowiązkowym elementem nauczania tancerza jazzu lub tańca współczesnego, są zawsze wszystkie pozycje klasyczne rąk i nóg, jette, plie, battement tendu i tak dalej. 90% ‘nauczycieli’ hiphopu w szkołach tańca przy fitness klubach nie zna w ogóle historii gatunku, a kroki w swoich układach kopiuje z youtube lub teledysków. Ale, ale, pozostawiam rozprawkę nad stanem polskiego hiphopu na inny i wracajam do tematu ragga jam. Podsumowując ten blok warsztatów, byłem z niego bardzo zadowolony bo wzbogacił moją wiedzę na tyle, żeby nie czerwienić się kiedy ktoś zapyta mnie co i dlaczego tańczę.



Let’s dance

Tak jak pisałem zajęcia ruchowe przeplatały się z zajęciami teoretycznymi, jednak aby w miarę uporządkować ten artykuł nie relacjonuję warsztatów w sposób chronologiczny lecz tematyczny. Muszę przyznać, że stylistyka ragga jam Laury pasuje mi w 100%. Zawsze lubiłem dancehall , nigdy jednak nie mogłem przekonać się do tańczenia go na zajęciach, a raczej do swobodnej bujanki na klubowych parkietach. To co zniechęcało mnie najbardziej w rodzimym dancehallu to całkowite zdominowanie i sfeminizowanie tego gatunku. Kwintesencją dancehallu w Polsce to Dancehall Queen Contest, w którym 80% ruchu to shake’i i bounce kręcenie pośladkami we wszystkich płaszczyznach, czyli ta niegrzeczna, bardziej ‘derrrty’ część tańca. (Żeby nie było, wiem, że w tym roku po raz pierwszy w konkursie była również kategoria Dancehall King, nie wiem jednak jakie było zainteresowanie i poziom, bo nie byłem obecny na konkursie. Ponadto nie mam też nic przeciwko brudnej odmianie dancehallu z perspektywy widza). Kiedy więc zobaczyłem Jam Laury w zupełności pozbawiony tych elementów w formie bardziej tradycyjnej, oldschoolowej i w mojej opinii, znacznie bardziej męskiej moja radość była wielka. Myślę, że będzie możliwość zobaczenia choć części układów autorstwa Laure, Audrey i Fatu bo wszystkie rejestrowane były oficjalną raggadżemową kamerą, zapewne w celu umieszczenia ich docelowo na oficjalnej stronie projektu. Poza chorełkami, których przez dwa dni udało nam się zrobić około pięciu, sześciu wykonywaliśmy również ćwiczenia charakterystyczne dla jazzu i klasyki czyli tak zwaną ‘przekątną’. Z jednej na drugą stronę Sali przechodziliśmy wykonując określoną sekwencję dancehallowych ruchów wcześniej poznając \ podając nazwę każdego z nich. Na tym punkcie Laure była bardzo wyczulona (najwyraźniej chciała ustrzec nas przed sytuacją, kiedy to za parę lat inny nauczyciel ragga zapyta nas o jakiś krok a my z dumą nazwiemy go na przykład ‘densholem’.


Laure Courtellemont

And stretch

Zakończenie warsztatów zwieńczone było zapowiadaną wcześniej wielokrotnie i wywołującą duże emocje audycją. Podczas niej Laure miała zdecydować, kto z pośród startujących kandydatów mógłby zostać ambasadorem marki Ragga Jam i co za tym idzie być oficjalnym przedstawicielem tego gatunku w Polsce. Casting dla części startujących był czymś dobrze znanym, dla innych zaś zupełnie nowym doświadczeniem co widać było przy początkowej konsternacji niektórych uczestników. Poziom startujących tancerzy (jeśli dobrze pamiętam było ich jakieś siedem, osiem osób) był całkiem wysoki, jednak poza tańcem musieli się oni wykazać także, a może głównie umiejętnością uczenia i prowadzenia zajęć, oraz – co okazało się być elementem decydującym – zgodnością metodologiczną z tą uskutecznianą przez Laure. W efekcie tego, przy moim dużym zaskoczeniu – bo miałem przynajmniej jedną faworytkę – choreografka nie zdecydowała się w tym roku na żadnego z kandydatów, zapowiadając możliwość ubiegania się o tytuł w przyszłym roku na kolejnej konwencji Ragga Jam w Polsce. W sumie można zrozumieć jej przesłanki, ponieważ jeśli jest się autorem projektu, który tworzy się i rozwija nieprzerwanie przez kilkanaście lat to traktuje się go z rozsądkiem i ostrożnością. Oczywistym jest więc, że jeśli chce się przekazać tą markę innej osobie to musi być to osoba, co do której kompetencji nie ma najmniejszych wątpliwości. Dodatkowo tytuł, który zdobywa się z wysiłkiem przynosi większy prestiż więc jeśli za rok któremuś z kandydatów uda się go zdobyć sukces tej osoby będzie jeszcze większy.


Agnieszka Bota 2

See you next year…

Konwencja Ragga Jam odbyła się w Polsce po raz pierwszy jednak ze względu na duże zainteresowanie gatunkiem pewnym jest, że za rok odbędzie się kolejna edycja dwudniowego intensywnego szkolenia. Jeśli chcielibyście sięgnąć po więcej informacji na temat Ragga Jam dowiedzieć się czegoś o oddziałach i choreografach na świecie, o gatunku, historii, muzyce, kulturze itp. polecam poniższe strony:

Polska strona Ragga Jam: http://raggajampoland.pl

Na sam koniec chciałbym wspomnieć o osobie, której należą się wyrazy uznania za wysiłki wprowadzania Ragga Jam do Polski, która zorganizowała tegoroczną konwencję i która ma największą wiedzę na temat projektu Laure Courtellemont. Agnieszka Bota, bo o niej mowa prowadzi oficjalna polska stronę projektu możecie więc się z nią skontaktować przez stronę lub Facebooka i zapytać jak wyglądają dalsze plany Ragga Jamu w Polsce.



Artykuł pojawił się na łamach majowego wydania Trendy Magazyn.

poniedziałek, 24 maja 2010

Buddha Stretch Street Styles DVD... is coming

Krótka historia w obrazkach, czyli jak to wiedza w zakresie Street Dance i Funk Styles powoli dociera do mnie z za oceanu:D


A poniżej recenzja tego filmu napisana przez szefa portalu CypherStyles.com (w oryginale oraz w moim tłumaczeniu).

Buddha Stretch's Street Styles 
There's alot of street dance moves I've picked up along the way that I do, but I never learned the names for. In his DVD Stretch displays tons and tons of both rare and common locking, popping, hip hop and house moves and teaches the correct terminology for them. it was really helpful getting the correct names and tighening up my movement vocabulary. I always really respect people that can effortlessly transition between tons of different styles and Stretch is dope at house, hip hop, popping, and locking. The DVD was very well edited and fast paced and included a huge amount of moves, sick solo performances, interviews with dance pioneers and quality history and information. Some of the footage was a little grainy, but that's what you get if you want to see old school dance footage vhs transfers from the 80's and 90's documenting how street dance styles were evolving. If you want to learn more about the birth and evolution of street dance styles and street dance movement terminology or if you just want to see sick dancing from Buddha Stretch the NY Legend, this is a great DVD to get. I feel like I will learn something new from this video every time I watch it.
Barry / BBoy GRIZ, President, CypherStyles.com, Inc.

Buddha Stretch's Street Styles 
Jest bardzo wiele ruchów street dance, których nauczyłem się z biegiem lat, jednak nigdy nie znałem ich prawidłowych nazw. W tym DVD Stretch przedstawia tony najróżniejszych rzadkich jak i tych popularnych ruchów z rodziny locking, popping, hiphop, house i naucza właściwej terminologii ruchów. Poznanie właściwych nazw i tym samym wzbogacenie mojego słownika ruchów okazało się na prawdę bardzo przydatne. Mam ogromny szacunek dla ludzi, którzy potrafią bez większego wysiłku płynnie przechodzić między różnymi stylami, a Stretch doskonale miesza techniki house, hiphop, popping i locking. DVD jest bardzo dobrze zmontowane, utrzymuje odpowiednie tempo i zawiera ogromną liczbę ruchów, solówek, wywiadów z pionierami tańca hiphop i wysokiej jakości kompilację historii i wiedzy teoretycznej. Niektóre ujęcia były dość niezgrabne, ale taki efekt uzyskuje się jeśli chce się przenieść nagrania VHS z lat 80tych i 90tych dokumentujących ewolucję tańca street dance. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej na temat narodzin i rozwoju stylów tańca street dance oraz terminologii street dance, lub jeśli chcesz jedynie poznać chore umiejętności taneczne Buddha Stretch'a – legendy NY to DVD jest dla Ciebie. Czuję, że uczę się czegoś nowego za każdym razem jak włączam ten film.
Barry / BBoy GRIZ, President, CypherStyles.com, Inc.


Cóż, większej zachęty mi nie potrzeba. Panie listonoszu, jedź pan szybciej z tą przesyłką, proszę!

piątek, 21 maja 2010

Hip Hop Groove Festival: day one


Jestem po pierwszym dniu warsztatów, pobudce o 6tej rano i prawie 5h treningu, więc nie będę się rozpisywał, aby zaoszczędzić jeszcze trochę sił na dowleczenie się pod prysznic. Musiałem jednak napisać, żeby nie wyleciały mi z głowy moje zanadto ulotne przemyślenia.

1.HipHop Groove Festival nie bez powodu zawiera w nazwie słowo GROOVE. Bez groove'u nie ma bowiem prawdziwego hiphopu. Nie za bardzo wiem jak to określić, a w googlu nie mogę na szybko znaleźć żadnej definicji. Groove w tańcu hiphop to mniej więcej to samo co Jack w tańcu house. No i wszystko jasne:) Jeśli pomimo tego klarownego wyjaśnienia definicja jest wciąż potrzebna to spróbuję stworzyć jakąś po prędce (a jeśli ktoś z was podeśle mi lepszą to z chęcią ją opublikuję).

Groove to najbardziej naturalny intuicyjny ruch wykonywany podczas słuchania muzyki hiphop, a na którym bazuje cała masa ruchów hiphopowych. Groove to falowanie całego ciała poczynając od głowy przez korpus aż po miednicę. W jedną i w drugą stronę. Do przodu lub do tyłu. Wykonywane regularnie do rytmu. Groove jest cholernie istotnym elementem hiphopu i zauważy to każda osoba obserwująca dwóch ludzi tańczących hiphop jednego z groove drugiego bez. Ten drugi może wykonywać 'zestaw ruchów' sle bez groove wygląda sztywno, nienaturalnie... po prostu suuuuuabo:)

Wracając zaś do festiwalu – 2 z trzech warsztatów na których byłem skupiały się właśnie w okół techniki i feelingu. Na pierwszym nie było choreografii, na drugim była sklecona na prędce, ale nie o to chodziło. Chodziło o to, aby tańcząc hiphop tańczyc go tak jak należy. Jestem więc cholernie zadowolony z warsztatów, bo w Polsce to rzadkość aby, ktokolwiek skupiał się na technice stylów ulicznych. Big up A-train. Big up Razzle Dazzle.

2.Miał być punkt drugi (bo skoro włączyłem wypunktowanie pisząc punkt poprzedni – musiałem mieć w głowie coś jeszcze)... niestety siły psychofizyczne całkiem mnie już opuszczają więc może jutro przypomnę sobie co to było i rozpocznę nowy wypunktowanie z nadzieją, że uda mi się dojść z nim trochę dalej.

czwartek, 20 maja 2010

METROPOLISH - Telesocjostory

Z ostatniej chwili!!! 
Przynajmniej do mnie ta informacja dotarła w dosłownie w ostatniej chwili. Spektakl METROPOLISH ruszył w Polskę! Reżyseria: Jarosław Staniek W rolach głównych: Blacha, Kruk, Roofi, Niecik, Gaua… cała szlachta Fair Play Crew, młodsze pokolenie  FairPlejów: Ada, Bzyga, Gabryś czyli Fair Play Kwadrat, oraz tancerze z poza FPC: bboy Kleju, Natalia Madejczyk, Szymon Osiński… oni wszyscy na jednej scenie w 10 miastach Polski w 1,5 godzinnym przedstawieniu Metropolish czyli Telesocjostory.



Właśnie spojrzałem na stronę rejestracji na spektakl i gorzko zapłakałem.W Krakowie brakło już miejsc:( Nie wiem jeszcze, czy osobiście się załapałem bo zgłoszenie wysłałem wczoraj i nie dostałem jeszcze żadnej odpowiedzi. Cóż, niefajnie  - zwłaszcza, że w Krakowie spektakl wystawiany będzie tylko jeden raz. Pozostałe miasta gdzie będzie można zobaczyc przedstawienie to: Lublin, Chorzów, Wrocław, Łódź, Poznań, Warszawa, Szczecin, Olsztyn i Gdynia. Zaproszenia są bezpłatne, jednak każda chętna osoba musi zarejestrować się na stronie imiennie, otrzymując wyłącznie jedno zaproszenie.

Plakat Metropolish



Dla tych, którzy chcieliby wybrać się na spektakl do jednego z wymienionych wyżej miast rejestracji należy dokonać tutaj >>>

Snikersy i puenty

Pierwszy feedback, a dokładnie omówienie go na blogu rozpętało falę kolejnych sugestii, rad i uwag. Super, właśnie o to mi chodziło. Czuję, że wplątując się w temat rozkminki hiphopowej oraz deklaracji zagłębienia się w temacie rzuciłem się na głęboką wodę:) Bardzo głęboką i jak się może okazać (jeśli moje kolejne posty w tym temacie nie będą rzeczowe i podparte faktami) wodę gorącą. Wiem jednak, że nie rzuciłem się do niej z kamieniem u szyi i sądzę, że uda mi się wybrnąć z opresji:) Podtrzymuję więc deklarację pogłębienia swej wiedzy na temat street dance / hiphop dance, a następnie do przelania jej na bloga. 

Po ostatnim poście doszedłem też do wniosku, że o wiele łatwiej jest wyrażać swoje opinie niż przedstawiać wiedzę:D W przypadku ewangelizowania, warto być ekspertem w danym temacie bo zawsze znajdzie się bardziej lub mniej przyjazny kocur, który w temacie siedzi o jeden ruch łopatą głębiej i który zarzuci ci lamerstwo i amatorkę. W przypadku wyrażania opinii zawsze można powiedzieć- „Szanuję twoją opinię jednak moja przedstawia się inaczej” albo w innej formie przekazując tą samą treść odpowiedzieć „Twój stary”.

Także do tematu historii hiphopu wrócę jeszcze nie raz (jak już ugruntuję swoją wiedzę w temacie), natomiast dziś do przerobienia odrobina feedbacku z innej beczki....

Igor says Uważam, że jeśli masz stać się celebrity, to powinieneś zmienić nazwę bloga na taką, którą statystyczny user umie wymówić, powiedzieć w rozmowie oraz taką, którą łatwiej zapamiętać i wklepać np sneakersandsnickers albo nie wiem www.dancefloor.blogspot albo kurde www.makecircles.pl cokolwiek www.dancefloor.com  No nie powiem, żebym nie miał myślenic na ten temat już wcześniej. Sięgałem wyżyn swojej kreatywności tworząc nazwę bloga o czym zresztą więcej tutaj jednak po namyśle doszedłem do wniosku, że ta będzie najlepsza. I już jej nie zmienię. Zacznę od końca. Strony typu dancefloor, dance, hiphopdance, moderndance, są już w 100% porezerwowane, a przynajmniej napewno te darmowe. Zakładać witryny płatnej na razie nie zamierzam bo jako, że nie zarabiam na blogu nie chce w niego inwestować nic poza czasem. Argument, który najbardziej do mnie przemawia to ten z problemem w wypowiadaniu. O ile pierwsza część-spoko. To przy 'pointes' zaczynają się schody. „Ten twój blog 'sneakersand.. nooo...  'puents'? 'pojnts'? 'pointes'” no cóż nie ma lekko. Argumenty, dla których nazwa bloga pozostanie jaka jest, choćby, żaden z czytelników nie był w stanie jej wymówić to:

  • Kawa Douwe Egberts i szlugi Viceroy - nikt nie wie jak to się wymawia, a jednak się sprzedają,
  • Mało kto dziś wpisuje adres strony z palca, albo dostaje linka od znajomego albo znajduje w google,
  • Tytuł oddaje w największy możliwy sposób tematykę. Piszę najczęściej o hiphopie i o współczesnym,
  • I like the way it sounds :)
PS:
Obiecuję, że następny post będzie już w 100% na temat tańca:)

niedziela, 16 maja 2010

When you hear some feedback keep going take it higher

Miód na me serce, balsam dla duszy kiedy wysyłacie maile, albo kiedy mówicie bezpośrednio co podoba wam się na blogu, a co nie. Co warto zmienić, co sobie odpuścić, a o czym pisać więcej. Ostatnio zebrałem trochę feedbacku, nad którym pochylam się z zadumą zastanawiając, które ze wskazówek wprowadzić w życie i w jaki sposób. Pierwszy przykład waszych komentarzy umieszczam poniżej. Kolejne dwa w najbliższych dniach. UWAGA! Imiona komentatorów nie zostały zmienione, i wszelkie podobieństwo do osób autentycznych jest jak najbardziej zamierzone i celowe:) Pierwszy mail, dostałem od Przemka...

Siema (...)! Co tam u Ciebie ? Jak zdrowie ? Jak żyjesz ? http://sneakersandpointes.blogspot.com/ - to Twoja strona ? Podoba mi się!  Zajebiste artykuły piszesz ! W tym miejscy skromnie powachlowałem rzęsami niczym zawstydzone dziewczę krasnolice, połechtane w swej próżności. Po przeczytaniu jednego artykułu dowiedziałem sie o warsztatach z Larsonem ! Droga Szkoło Sempre - rachunek za promo wyślę wam pocztą. Oby były jeszcze miejsca to się zapisze ! Tylko rażą mnie 2 słówka na tej stronce: "NEW STYLE", nie ma czegoś takiego:) jest tylko HIP HOP (można go podzielić na NEW SCHOOL i oldschool). Czytając to przypomniało mi się święte oburzenie, które bardzo często towarzyszy rozmowom pasjonatów danego tematu. "Grasz na konsoli? Masz Pleja czy Xboxa? XBoxa??? Leeeeszczu, Xbox śmierdzi Billem Gatesem! Tylko Plej! Reszta to szit!" albo "Bawisz się w DJkę? Na czym grasz na vinylach czy CDkach? Na CDkach? Toż to przekleństwo i policzek dla prawdziwej sztuki DJskiej! Prawdziwy DJ gra TYLKO na vinylach. Na CDkach bit może zgrać każde dziecko... no i spróbuj sobie poscratchować na Deckach. Tyyyyyylko Vinyle." oraz "Co tańczysz? Newstyle? Newage? NIE MA czegoś takiego! Jest tylko Hiphop" ...ale, ale, żeby nie było, przyznaję tu Przemkowi akurat dużo racji, bo po zagłębieniu się w temat i historię hiphopu i po wysłuchaniu wywiadów i przeczytaniu reportaży z prekursorami tańca hiphop, można dowiedzieć się tysiąca rzeczy, których żaden nauczyciel w naszym Kraju nie przekaże Ci na sali treningowej (a jeśli są tacy, to jeszcze nie było mi dane się z nimi spotkać). Jeśli powiem, że wiedza na temat hiphopu w naszym pięknym kraju jest w stadium raczkowania, to i tak będzie to określenie łaskawe. Sam przyznaje, że wiem na ten temat jeszcze bardzo niewiele, ale w przeciągu kilku miesięcy miałem okazję kilkukrotnie zderzyć się z rzeczywistością i przekonać, że tańczenie czegoś, nie znając jednocześnie historii danego tańca jest jedynie pustym odtwarzaniem kroków i wykonywaniem dziwnych wygięć ciała do muzyki. Dlatego, w okresie letnim, kiedy to zakończą się już wszystkie regularne zajęcia i rozpocznie sezon ogórkowy zamierzam zdobyć trochę wiedzy na temat historii hiphopu - tak aby z pełnym przekonaniem i świadomością być w stanie powiedzieć. "Masz rację - nie ma czegoś takiego jak new style." albo "Oczywiście, że istnieje new age. Tańczy go całe LA". kończąc przydługawą dygresję wracam do maila Przemka Żeby nie było, ze się wymądrzam, to obejrzyj filmik, który Ci posyłam, swoja wiedzę opieram na takich kotach jak Buddha Stretch czy Mr. Wiggles. Otóż to! Wielkie dzięki Przemek. Raz jeszcze deklaruję, zamiar pogłębienia swojej wiedzy w tym temacie, tak aby móc z czystym sumieniem wypisywać na tym blogu kolejne przemyślenia na temat stanu polskiego tańca:) Jeśli macie jakieś materiały, które mógłbym wykorzystać w budowaniu mojego zaplecza intelektualnego, do będę bardzo wdzięczny za podsyłanie ich do mnie.

Żeby nie być gołosłownym na początek fota Elite Force Crew - grupy, która wpłynęła na rozwój tańca i kultury hiphop, bardziej niż wynalazek smsów na rozwój mięśni kciuka u nastolatków.

czwartek, 13 maja 2010

Typy Instruktorów

Poniższy słowniczek zbudowany został na podstawie ponad dwuletniego doświadczenia z najróżniejszymi szkołami tańca, oraz warsztatami tanecznymi z instruktorami polskimi oraz z zagranicznymi. Z choreografami wysokiej rangi, nauczycielami średniego szczebla, a także zupełnymi świeżynkami. Słownik zbudowany jest na w pełni subiektywnej ocenie autora. Polemika w pełni dopuszczalna, a nawet mile widziana.

Królowa jest tylko jedna:

Typ instruktorki, dla której najważniejsza osoba na Sali to ona sama. Nie jest ważne czy na zajęcia przyszło osób trzy czy trzydzieści, ona i tak widzi właściwie tylko i wyłącznie siebie. Nie uczestniczy w rozgrzewce bo ten czas może przeznaczyć na auto-promo, czyli powtarzanie wszystkich znanych sobie choreografii przez lustrem. W przypadku takiej instruktorki, pytania nie są wskazane gdyż nie lubi ona tracić czasu na odpowiadanie na nie. Jeśli nie jesteś w stanie załapać układu prezentowanego w takim razie nie nadajesz się na jej zajęcia. Instruktorka taka jest jednak w stanie docenić tancerzy dobrych, którym nie trzeba nic tłumaczyć ponieważ wszystko łapią w mig. Pod koniec zajęć są oni wybierani do zatańczenia wraz z nią, ponieważ grupa dobrych tancerzy wokół niej, dobrze podkreśla jej wyjątkowość i wspaniałość.

Zagłaskać kotka na śmierć:

Typ instruktorki, która nigdy nie powie Ci złego słowa choćbyś nawet w kółko powtarzał te same błędy. Sposób motywowania poprzez aplauz. Po każdej próbie wykonania przez grupę choreografii instruktorka wydaje z siebie same ochy i achy mówiąc jak wspaniale grupa zatańczyła. Opinia ta bardzo rzadko odnosi się w jakikolwiek sposób do stanu rzeczywistego, a nawet jeśli to bardzo trudno odkryć kiedy pochwała jest zasłużona, a kiedy nie. Instruktor taki. Instruktora takiego porównać można również do bajkowego Piotrusia, który wołał ‘Wilki, wilki’, aż pewnego razu nikt nie posłuchał i wilki przyszły i Piotrusia zjadły. W przypadku takiej instruktorki poziom lukru może w pewnym momencie okazać się ciężkostrawny i grupa uczniów przeniesie się w pewnym momencie do nauczyciela bardziej wymagającego.

Mr Funny Guy:

Rodzaj instruktora lubianego przez kursantów. Instruktor jest w stanie prowadzić zajęcia ‘z jajem’ przez cały czas ich trwania, bez uszczerbku dla samego procesu nauczania. Instruktor często nawiązuje kontakt z kursantami, opowiada anegdoty związane z daną piosenką bądź choreografią. Zajęcia takiego instruktora zwykle cieszą się sporym powodzeniem ze względu na pozytywną atmosferę panującą na zajęciach.



Mr Underground:

Nie patrzcie się w lustra! odwróćcie się od luster! nie szczerzcie się do siebie! Tego typu instruktor najchętniej prowadziłby zajęcia w miejscu, które odpowiadałoby jego undergroundowemu entourage. W takim wypadku najlepsza więc by była piwnica, stara fabryka, opuszczona kamienica lub inne miejsce będące przeciwieństwem komercji, ładu i składu. Instruktorzy tacy zwykle są już na bardzo wysokim poziomie tanecznego zaawansowania, a tańcząc nie mają już potrzeby zaprezentowania swoich tanecznych umiejętności gdyż są one ogólnie znane i niekwestionowane przez nikogo. Inna sprawa, że lustra przydają się czasem nie tylko w celu zobaczenia jak pięknie się w nim wygląda, ale również skorygowania własnych błędów przez kursanta.

Bo tak uczą w NYC:


I nie ma przebacz. Co z tego, że zajęcia są nudne jak flaki z olejem bo przez godzinę zegarową uczestnicy w kółko wałkują jeden ruch ręką, co z tego, że jesteśmy w kraju Piasta Kołodzieja, a nie Baraka Obamy. Instruktor tego typu jest tak bezgranicznie zapatrzony w NYC, że nie jest w stanie przełożyć tego na rodzimy grunt i rotacja na jego zajęciach może równać się jedynie z rotacją telemarketerów pracujących dla TP S.A. Instruktor taki gardzi choreografiami ponieważ uważa, że (mimo wszystko całkiem trafnie), że dobry tancerz powinien potrafić przede wszystkim improwizować i zatańczyć do wszystkiego co mu zagrają. Szkoda jedynie, że nie zauważa, że nawet tak skrajnie improwizacyjnych stylach jak Krump czy House powstają choreografie przygotowywane przez takie sławy gatunku jak choćby Lil C.

Wszystkowidzący:

Taki instruktor to skarb dla kursanta, który faktycznie chce się czegoś nauczyć. Instruktor tego typu jest w stanie zaobserwować podczas wykonywanej choreografii każdego kursanta i każdemu wystawić jakiś komentarz po przetańczeniu całego układu. Jak do tej pory miałem okazje tylko raz spotkać takiego nauczyciela i było to dla mnie ogromne zaskoczenie, ponieważ wykazywał on również sporo cech instruktora pierwszej kategorii – ‘królowa jest tylko jedna’. Jak widać modele instruktorskie mogą się ze sobą łączyć, przenikać i miksować.

Mistrz ciętej riposty:

Czyli lepiej ze mną nie fikać. Nauczyciel tego typu bardzo lubi dojechać kursanta jakimś uszczypliwym komentarzem lub uwagą. ‘Mistrz ciętej riposty’ podobnie jak ‘Mr Underground’ jest już zazwyczaj choreografem, który już w świecie tanecznym osiągnął wiele i jest w stanie pozwolić sobie na uszczypliwości jednocześnie będąc świadomym, że kursant jedyne co może zrobić to przyjąć uwagę w bardziej lub mniej dojrzały sposób.

Mr Ka-Ching \ Mr Veni-Vidi-Vici:

Podobnie jak, ‘Mistrz ciętej riposty’ oraz ‘Mr Underground’ ten typ instruktora to osoba znana i rozpoznawana. Ten rodzaj jednak najczęściej wiąże się z instruktorem gatunku tanecznego bardziej komercyjnego – hiphop, house, jazzfunk. Instruktor taki przyjeżdża zwykle na warsztaty w blasku reflektorów, wchodzi na sale witany owacją na stojąco, najczęściej bez rozgrzewki ‘daje’ kursantom swoją choreografię i odlatuje w siną dal wcześniej zapewniając w iście hollywoodzkim stylu, że wszystkich uczestników kocha, że doświadczenie nauczania tej grupy rozwinęło go duchowo i że nigdy nie spotkał tak utalentowanej grupy.


Na chwilę obecną nie przychodzą mi już do głowy, żadne inne specyficzne cechy albo zachowania, którymi charakteryzowali się moi mentorzy. Jestem jednak pewien, że listę tąwielu z was mogłoby spokojnie powiększyć przynajmniej o kilka kolejnych pozycji.
sikorson

Artykuł pojawił się na łamach kwietniowego wydania Trendy Magazyn

wtorek, 11 maja 2010

Fruzie i Alex Larson

Chwilowy zastój w interesie. Tekstów i pomysłów na nowe posty mi nie brakuje. Bardziej czasu na zebranie tego do kupy i opublikowanie:) Na pewno już nie długo pojawi się dalszy ciąg artykułu o Typach Instruktorów. Później (a może właśnie wcześniej?) wywiad na temat Ragga Jam z Laure Courtellemont. W prawdzie wywiad spisany został przeze mnie dla Trendy Magazynu i na pewno nie będę mógł go opublikować przed wypuszczeniem go do druku (czerwiec)... ale myślę, że uda mi się znaleźć jakiś sposób, żeby wilk był syty i owca cała:)

W ten weekend warsztaty w Krakowie poprowadził Alex Larson, który jest właśnie w trakcie swojej trasy po Polsce. Alex przez dwa dni sprzedał uczestnikom warsztatów sześć swoich choreografii, z których wiele można zobaczyć na Youtube. Alex należy zdecydowanie do tych choreografów, którzy nie mają problemu z nagrywaniem ich na zajęciach i umieszczaniu materiałów na różnych kanałach w necie. Dzięki temu po wpisaniu w YT hasła Alex Larson wyskoczy wam masa filmików w większości właśnie z warsztatów w naszym pięknym kraju. Swoją drogą podziwiam go za jego anielską cierpliwość względem małoletnich fanek. Gdybym to ja zderzył się ze zgrają trajkotających fruzi usilnie starających się zadać mi pytanie, nie znając ni w ząb angielskiego, to albo oddaliłbym się od nich pośpiesznym moonwalkiem w bezpieczną odległość, albo zrobiłbym coś na tyle niemiłego, że na wizerunku idola w oczach nieletniej wielbicielki pojawiłaby się ogromna szrama. Obejrzyjcie poniższy filmik i powiedzcie czy się ze mną nie zgadzacie?



Samemu również przeprowadziłem krótki wywiad z Alexem, którego treść pewnie również będziecie mogli poznać w czerwcowych Trendach, a później na blogu, ale przysięgam - nie przypominał on w najmniejszym stopniu tego powyżej... nie tylko dlatego, że wiem, że 'tu pipul' tańczący towarzyski to 'ballroom'.

piątek, 7 maja 2010

Google przypomina: 170 rocznica urodzin Piotra Czajkowskiego

Google od dłuższego już czasu ma całkiem pozytywny zwyczaj przypominania internautom o różnych istotnych wydarzeniach, które kiedyś miały miejsce, a których rocznicę właśnie obchodzimy. Robi to wykorzystując swoje logo, modyfikując je w najróżniejszy sposób. Nie pisałbym o tym na stronie poświęconej tańcu, gdyby nie fakt, że dzisiejszego poranka na stronie głównej wyszukiwarki pojawił się Doodle (bo taką nazwę nosi okazjonalna hybryda logotypu Google'a)  przedstawiający grupę baletową w najróżniejszych pozach tanecznych. Jak się okazuję jest to spowodowane 170 rocznicą urodzin Piotra Czajkowskiego rosyjskiego kompozytora, którego twórczość odegrała ogromny i nieprzeceniony wpływ na rozwój tańca na świecie. Spod jego ręki wyszły takie balety jak: Jezioro łabędzie (1877), Śpiąca królewna (1890) czy Dziadek do orzechów (1892).
Jeśli dobrze przyjrzycie się powyższemu obrazkowi zauważycie, że obecne na nim baletnice ustawione są tak aby swoimi pozami formować napis G o o g l e. Jeśli chcecie zobaczyć więcej ciekawych wariacji tego logotypu odwiedźcie stronę http://www.google.com/logos/ na której znajduje się masa innych obrazków (niestety nie doszukałem się w śród nich żadnego poświęconego tematyce tanecznej).

środa, 5 maja 2010

HipHop Groove Festival, STAM Workshops i wiele innych...

Maj zapowiada się na najardziej intensywny pod względem warsztatów tanecznych miesiącem w tym roku (przynajmniej z mojej perspektywy patrząc). Rozpoczął się Dancemanią w Stolicy podczas weekendu majowego, oraz Festiwalem Tanga i Tańca Współczesnego mniej więcej w tym samym czasie w Krakowie, a już za dni kilka kolejne atrakcje w najróżniejszych klimatach tanecznych. Chronologicznie patrząc już w ten weekend odbędą się warsztaty hiphopowe z Alexem Larsonem w szkole Sempre w Krakowie, kilka dni później 13-14 maja do Krakowa zawita Kuba Werel oraz Wesley Messias podczas swojej wspólnej trasy warsztatowej po Polsce STAM Workshops. Podczas warsztatów chłopaki prowadzić będą zajęcia z dancehallu oraz wackingu. Zaraz po nich do Krakowa zawita niemiecki choreograf z włoskiego pochodzenia Camillo Lauricella, który to podobnie jak Kuba i Wesley poprowadzi swoje zajęcia w szkole JDC przy Rynku Głównym w Krakowie. Camillo ma bardzo wyrazisty charakterystyczny styl, a tempo jego choreografii jest kosmiczne polecam sprawdzić jego oficjalny kanał na YT. Dalej w tanecznym kalendarzu kolejna ważna data to weekend 21-23 maja kiedy to hiphop przenosi się do Stolicy na Hiphop Groove Festival, na którym obecne będą jedne z większych kotów europejskiej sceny hiphopowej. W programie warsztaty klasycznych stylów takich jak Popping, Locking i House, a także orientalnie brzmiące style takie jak African Tribe Dance oraz Jamaican Dancehall. Warsztaty uświetnione zostaną występami (lub używając wkradającej się do mowy potocznej, zapożyczonej angielszczyzny - showcase'ami). Na sam koniec maja do Krakowa przyleci spóźniona o miesiąc trójka krumperów z kraju Sofii Boutelli i zawodów Juste Debout, którzy poprowadzą dwudniowe warsztaty z tego 'brzydkiego' i 'wojowniczego' stylu zwieńczone tak zwanym Labb Session, czyli sesjami pojedynków krump. Także maj miesiącem tańca, maj miesiącem warsztatów, maj miesiącem wylewania potu na treningach i kolekcjonowania siniaków, zakwasów i liczenia naciągniętych ścięgien. Już nie mogę się doczekać!!!



poniedziałek, 3 maja 2010

Po majówce. Po Dancemanii.


Kilka minut temu wróciłem ze stolicy po ósmej już (jak dla mnie drugiej) edycji Dancemanii. Wyjazd zaliczam do jak najbardziej udanych, szczególnie, że udało mi się złapać podczas niego sporą ilość srok za jeden ogon. Ze względu na dziwaczne perturbacje losu, o których wolę tu jednak publicznie nie wspominać, drugiego dnia spóźniłem się ledwie 5h na planowane zajęcia. Jednak dzięki wyrozumiałości organizatorów (nieskrywane wyrazy wdzięczności) nie straciłem żadnych zajęć, za to wkręciłem się na warsztaty z choreografami, których nie umieściłem wcześniej w  swoim grafiku. I tak, w ciągu trzech dni skorzystałem z lekcji takich choreografów jak Gigi Torres, Kayce Aea, Viet Dang, Michał Piróg oraz Candace Brown. Zdecydowanie więc - dwa kciuki w górę.
Jutro z kolei czas skończyć artykuł na temat Ragga Jam, który przygotowuje dla Trendy Magazyn oraz autoryzować wywiad z Laure Courtellemont, który również powinien pojawić się w majowym numerze magazynu. Termin nadesłania materiału do redakcji to 5 maja, także jak zwykle - intensywnie.

Newer Posts Older Posts