wtorek, 29 czerwca 2010

Wywiad z Laure Courtellemont - Ragga Jam

Antoni Sikora: Jednym z najbardziej oczywistych i najczęściej powtarzających się pytań również wśród uczestników warsztatów jest pytanie czym jest Ragga Jam i czym różni się od Dancehallu jeśli w ogóle

Laure Courtellemont: Ragga Jam wywodzi się od 'reggae dancehall'. Afrojamajskiego street dance, przystosowanego do nauczania. Inspiracją dla stylu były ruchy wywodzące się z tańców afrykańskich oraz reggae. Ragga Jam jest tym, w jaki sposób postrzegam i wyrażam kulturę reggae dancehall, tworząc choreografie i jednocześnie zachowując autentyczność i esencję tego tańca. Poza samym tańcem poprzez Ragga Jam chcę przekazać również ogromny szacunek jakim darzę kulturę jamajską.

Antoni Sikora: Ale czy nie łatwiej byłoby jednak nazwać twój gatunek np. Ragga Dancehall? Gatunek mniej więcej od początku tego milenium zyskuje ogromną popularność na świecie między innymi dzięki takim artystom jak Beenie Man, Elephant Man czy Sean Paul?

Laure Courtellemont:: Nie,  ponieważ nie pozwalają mi na to wartości, które są dla mnie tak istotne. Nie mam prawa do używania nazwy dancehall ponieważ nie urodziłam się na jamajce, mój kolor skóry nie jest czarny, ta muzyka nie była tworzona przez moich przodków. Powtarzam, ragga i kultura jamajska to wartości bardzo mi bliskie, szanowane i podziwiane przeze mnie, jednak nie wywodzę się z nich. Używanie nazwy stworzonej przez inną kulturą byłoby zwykła kradzieżą i brakiem poszanowania. Druga rzecz to, aby używać jakiejś nazwy trzeba być świadomym odpowiedzialności jaką się na siebie bierze. Jeśli decydujesz się uczyć innych ludzi jednocześnie uznajesz się za eksperta w danym temacie.  Ja biorę pełną odpowiedzialność za Ragga Jam, bo sama ten gatunek stworzyłam. Dancehall to kultura bardzo głęboka i obszerna. W ragga jam nie wykorzystuję wszystkich elementów w niej występujących.

Antoni Sikora: Jakich na przykład?

Laure Courtellemont: Dancehall jest stylem bardzo seksualnym dla europejczyka może wydawać się wręcz wyuzdany. Wiele elementów wykonywanych w jamajskich klubach wygląda często jak dwie osoby uprawiające seks w miejscu publicznym. Dla nas to gorszące dla nich jest to zupełnie normalne. Musisz zrozumieć, ja w pełni zdaje sobie, że tego typu ruchy są nieodłącznych elementem kultury ragga dancehall, jednak nie są one bliskie mojej wizji świata i moim przekonaniom. Szanuję je jednak, w ragga jam takich elementów nie znajdziesz.

Antoni Sikora: No tak, ale przecież każdy wie, że seks się sprzedaje. Wystarczy spojrzeć na losowo wybrany teledysk w MTV. Czy miałaś w swojej karierze sytuacje, w których jako choreograf jamajskiego stylu tańca zostałaś poproszona o stworzenie układów takich o których wspominasz wyżej?

Laure Courtellemont: Oczywiście. Kilka lat temu poproszono mnie o przygotowanie choreografii do teledysku francuskiej grupy muzycznej. Zgodziłam się dając warunek, że sama ustalam ubrania, w których wystąpią tancerki. Producent początkowo się nie zgodził, jednak po tym jak zauważył, że nie pójdę w tej kwestii na ustępstwa wyraził zgodę. Przygotowałam więc choreografię godząc się na ubranie dziewczyn w seksowne topy jednak nie pozwalając na świecenie gołymi tyłkami w moim układzie. Kiedy zobaczyłam końcowy efekt w postaci videoclipu doznałam szoku. Producent zgodnie z umową wykorzystał mój układ i moje tancerki płacąc nam za to umówioną stawkę. Jednak postawił również na swoim do innych scen wykorzystując dziewczyny które w skąpych mini prężyły się przy samochodzie obmywając go pieniącymi się gąbkami kręcąc przy tym tyłkami na wszystkie strony. My postawiłyśmy na swoim i dostałyśmy za to pieniądze. One prawie nagie wdzięczyły się przed kamerą za darmo. Smutne.

Antoni Sikora: W swojej wieloletniej karierze choreografa spotkałaś się pewnie z wieloma tego typu trudnymi wyborami lub sytuacjami, w których musiałaś udowodnić swoje przekonania i zasady.

Laure Courtellemont: Owszem, sytuacji takich było i pewnie jeszcze będzie miało miejsce całkiem sporo. Jedna z takich historii, która utkwiła mi w pamięci to czas kiedy pojawiłam się w studio Broadway Dance Center w Nowym Jorku gdzie miałam prowadzić zajęcia z ragga jam. Biała kobieta ucząca gatunku tańca pochodzącego z Jamajki wygląda, bardzo podejrzanie. Rozumiem to w pełni, dlatego tym bardziej staram się udowadniać, że kulturę tą traktuję z powagą i szacunkiem.  W studio BDC podeszła do mnie czarnoskóra choreografka o imieniu Luam i z dużą podejrzliwością zapytała mnie czy to ja jestem tą kobietą, która uczy dancehallu. Odpowiedziałam, że tak, powiedziałam w jakich godzinach prowadzę zajęcia i zaprosiłam aby przyszła obejrzeć. W podanym terminie Luam pojawiła się i obserwowała z boku przebieg lekcji. Po zajęciach podeszła do mnie i zaproponowała mi prowadzenie za nią zastępstwa w następnym tygodniu kiedy nie mogła być obecna. Zaufała mi, co znaczyło dla mnie niesamowicie dużo. Po pewnym czasie jednym z efektem mojej pracy w BDC było stworzenie wraz z Luam wspólnej choreografii Ragga Jam, którą Luam umieściła na swoim profilu na kanale Youtube. Wiem, że jeszcze nie raz będę miała sytuację kiedy będę musiała udowadniać moje kompetencje i mój stosunek i wiedzę o kulturze tańca, który uprawiam, ale wiem, że tak powinno być i zgadzam się na to w pełni.

Antoni Sikora: Ragga jam prezentowałaś i nauczałaś w niezliczonej ilości krajów, poznałaś już więc ogromną liczbę tancerzy z różnych stron świata. Czy zauważasz jakieś różnice pomiedzy tancerzami ze Stanów, z Francji, Niemiec, Hiszpanii, a między tymi z Polski?

Laure Courtellemont: Tak, oczywiście! Są kraje w których taniec to nierozłączna część kultury (Brazylia), i ludzie nie martwią się tam o swoje ciała. Słońce i plaża! Całkowita wolność! Szczęście! Są też kraje, w których taniec traktowany jest jako PRAWDZIWA praca i szanowana forma aktywności. Takie kraje to na przykład USA. Inne mają tak zimny klimat i pogodę, że stosunek do własnych ciał jest w tych krajach dużo bardziej nieśmiały, wstydliwy. Nawet jeśli widać w nich wielką motywację to jednak podróż dla takiego tancerza aby dotrzeć do DANCEHALLU jest bardzo długa i trudna.
Polska to kraj wybuchowy… i wyczuwalna jest tu ogromna chęć poznawania i uczenia się. To jest wspaniałe i bardzo przyjemne. Polskim tancerzom potrzebna jest większa wiedza, zdobycie większej ilości informacji o tańcu, a później… to będzie doskonałe miejsce do tańczenia. Uwielbiam uczyć w Warszawie ze względu na olbrzymią uprzejmość i szacunek jaką Polscy tancerze dają w zamian za to co otrzymują od nauczyciela.

Antoni Sikora: Na koniec chciałbym zapytać o jakieś wskazówki lub porady dla młodych tancerzy w Polsce. Co robić i jak aby z dnia na dzień stawać się coraz lepszym i jak osiągnąć sukces w tańcu?
[I would like to ask you for any guidelines or advice for young dancers in Poland? What to do to become better and better every day and how to achieve success in dance?

Laure Courtellemont: SŁUCHAJCIE MUZYKI! To podstawa! Muzyka jest kluczem I to muzyka tworzy taniec. MUZYKA KAŻDEGO DNIA!!!!



Wywiad nie powstałby bez pomocy nieocenionej Agnieszki Boty, która usilnie i wytrwale stara się wprowadzić Ragga Jam na Polskie parkiety:)


Wywiad ukazał się na łamach czerwcowego  numeru Trendy Magazyn.

poniedziałek, 21 czerwca 2010

Out of system - spektakl taneczny w reżyserii Nataszy Leśniak

Czyli trochę prywaty... Out of System to pierwszy spektakl taneczny wyreżyserowany przez Nataszę Leśniak. Autorka do tej pory współtworzyła Scenę Tańca Współczesnego w Krakowie pod przewodnictwem Anity Podkowy-Brańki. W dniu wczorajszym, STW obchodziło jubileusz dziesięciolecia swojego istnienia co stało się dobrą okazją do zaprezentowania przez 'wychowanków' krakowskiej sceny  własnych projektów, nad którymi choreografowie i tancerze pracowali w ostatnich miesiącach. Owocem pracy Nataszy Leśniak i jej zespołu o (obecnej) nazwie Grupa ψ jest spektakl Out of System, którego opis możecie przeczytać poniżej, a tutaj możecie dopisać się do wydarzenia na Facebooku.

XXI wiek to czas, w którym technologia daje ludziom nieograniczone wręcz możliwości. Coś co kiedyś było nie do pomyślenia, dziś traktowane jest jako norma. Coś co dawniej uważane było za cud, dziś nie wywołuje nawet najmniejszego wzruszenia ramion. Człowiek w swoim dążeniu do absolutnej kontroli systematycznie podporządkowuje sobie otaczający go świat. 
Czy w drodze do celu nie zagubiliśmy siebie samych? Czy chęć automatyzacji wszelkich otaczających nas procesów nie powoduje, że sami stajemy się jej ofiarami? Czy kult jednostki i szał technologiczny nie oddala nas coraz bardziej od człowieczeństwa i nie zbliża coraz bardziej do maszyny?

Spektakl Out of System zainspirowany został podróżą reżyserki Nataszy Leśniak w rejony Wielkiej Korony Świata odbytej wiosną 2010 roku oraz 
filmem Baraka (1992) będącym formą niewerbalnej filmowej refleksji nad światem, duchowością oraz postępem cywilizacyjnym.


REŻYSERIA I CHOREOGRAFIA: Natasza Leśniak
WYSTĘPUJĄ: Grupa ψ
MIEJSCE: MDK os. 1000lecia 15 Kraków
DATA: 24.06.2010 19.oo



środa, 16 czerwca 2010

Erica Sobol: Lubię to!

A kto to taki Erica Sobol? Myślę, że większość młodych fanów tańca z zapałem śledzących wszystkie wyczyny choreografów z Los Angeles z Debbie Raynolds Studio, Millenium Dance Complex czy Edge Performing Arts Center zna tą przesympatyczną dziewczynę. Opinia o jej przesympatyczności jest oczywiście jedynie moim podejrzeniem, gdyż nie miałem okazji poznać jej osobiście (mimo iż odwiedziła już Polskę podczas poprzedniej edycji FNF Summer Intensive). W tym roku również jej nie poznam gdyż nie zdołam pojawić się na pierwszym turnusie FNFów na którym Erica będzie gościć (sic!). Wnioski wyciągam więc jedynie z wywiadów i nagrań z jej udziałem na Youtube. Poza poztywną aurą Erica wyróżnia się także, a może głównie swoimi niesamowicie emocjonalnymi, 'dziwnymi' i 'innymi', choreografiami. Choreografiami, które trudno przyporządkować do określonej kategorii tańca (zresztą jak całe LA – oldschoolowi hiphopowcy twierdzą, że Los Angeles NIE TAŃCZY hiphopu). Nazwanie tańca Erici tańcem współczesnym też byłoby pewnego rodzaju nadużyciem. Osobiście określiłbym to jako miksturę składającą się z elementów cząstkowych takich jak contemporary, lyrical, modern wzmocnionych solidną dawką emocji, ekspresji, wczucia się w klimat wykonywanego układu i umiejętności aktorskich.
Jeśli przyjrzycie się choreografiom Erici zauważycie, że nie ma tam zbyt wielu klasycznych elementów tańca takich jak piruety, skoki, obciągania stóp, plie i releve obecnych zarówno w klasyce jak i w tańcu współczesnym. Powodowane jest to między innymi faktem, że Erica sama zaczęła tańczyć bardzo późno. Pierwsze lekcje tańca – klasyki – podjęła mając 21 lat. Wieku, w którym wielu tancerzy zaczynających jako dzieci jest już na bardzo wysokim poziomie, a czasem decydujących się powoli na taneczną emeryturę i poszukiwanie innej zajawki. Rozpoczęcie zainteresowań tanecznych w dość późnym wieku oraz dojście do takiego poziomu jest sukcesem trudnym do uwierzenia i jednocześnie bardzo inspirującym i motywującym. Dla mnie osobiście Erica Sobol (podobnie zresztą jak Jojo Diggs, o której może napiszę kiedy indziej) jest potwierdzeniem słów, które choć brzmią jak banał czasem są bardzo prawdziwe:
  1. Nigdy nie jest za późno aby zacząć coś od nowa.
  2. Dzięki ciężkiej pracy i wytrwałości można osiągnąć wszystko.


... z resztą to musi być prawda bo tak mówi Nasir 'I know I can' Jones, a on przecież jest the American Dream! :)


Na Youtube polecam wam zapoznanie się z oficjalnym kanałem Erici Sobol i poznaniem jej charakterystycznych, jedynych w swoim rodzaju choreografii. Poniżej wklejam dwa linki jeden do spektaklu, który zmobilizował mnie do napisania tego posta. Drugi do najnowszego wywiadu z Ericą, w którym możecie dowiedzieć się nieco więcej na temat jej kariery, planów oraz rad dla tancerzy.  

Erico Sobol. Lubię Cię!









piątek, 11 czerwca 2010

KONKURS! Taniec w Kielcach...

Ha! Nie dość, że konkurs to jeszcze z nagrodami:) A dokładnie z jedną nagrodą za to podwójną:) Osoba, która odpowie na poniższe pytanie do środy 16.06.2010 otrzyma ode mnie wejściówkę dla dwóch osób na Międzynarodowe Targi Muzyki, Tańca i Rozrywki SHOWEXPO, które odbędą się 25-27.06.2010 w Kielcach. Wejściówka jest tylko jedna więc jeśli odpowiedzi będzie więcej, zgłoszenia zostaną wrzucone do 'profesjonalnej maszyny losującej' i szczęśliwego zwycięzcę wybiorę za pomocą metody chybił-trafił. A na targach między innymi:


  • ogólnopolski Turniej Tańca Nowoczesnego SHOWEXPO 2010
  • warsztaty z uczestnikami YCD Rafałem 'Roofim' Kamińskim oraz Natalią 'Rudą' Madejczyk
  • konferencje, seminaria, i szkolenia z branży muzycznej i eventowej
  • bezpłatne pokazowe lekcje tańca dla zwiedzających


Więcej znajdziecie na stronie organizatorów >>>


... a pytanie brzmi:

Po raz, który w historii odbędą się tegoroczne Warsztaty Tańca Jazzowego w Kielcach?

środa, 9 czerwca 2010

LeeSaar The Company w spektaklu - Prima

Już wkrótce, bo 28 czerwca w Nowohuckim Centrum Kultury wystąpi grupa o nazwie LeeSaaR The Company.  Zespół stworzony został w Izraelu w 2000 roku przez aktorkę i pisarkę Lee Sher oraz tancerza i choreografa Saar Harari. W obecnym składzie znajdują się przedstawiciele takich krajów jak Niemcy, Włochy, Taiwan, Korea, Stany Zjednoczone i Izrael. Kto wie, może po trzech występach, które zaplanowane mają w polskich miastach - Warszawie, Bytomiu i Krakowie, zespół powiększy się o tancerzy z Polski:)

Oglądając poniższy materiał z prób spektaklu, na pierwszy rzut oka podobają mi się dwie rzeczy:
- tancerze występują w strojach codziennych, co zbliża wg mnie sztukę do codzienności. Nie jestem zwolennikiem ani kosmicznych przebrań zalatujących czasem modą disko polo, ani odchyłu w drugą stronę, czyli występowania w samych gaciach w kolorze ciała.
- muzyka w poniższym nagraniu jest ewidentnie muzyką popularną, komercyjną. Też osobiście wolę taki wybór, który ułatwia odbiór przeciętnemu odbiorcy. Aczkolwiek po oglądnięciu innych materiałów na oficjalnej stronie zespołu widzę, że mają oni również tendencję do wykorzystywania koszmarnych dźwięków charakterystycznych dla teatrów tańca współczesnego. Cóż, jak będzie wyglądała całość przyjdzie mi przekonać się za trochę ponad dwa tygodnie. Bilety do nabycia w NCK.




wtorek, 8 czerwca 2010

Buddha Stretch Street Styles DVD... arrived!


Czyli, płytka autorstwa Buddha Stretcha opisująca esenscję ulicznych stylów tanecznych w końcu dotarła z za ocenu, po upływie dłuższego czasu, pod koniec ciągnącego się wręcz w nieskończoność. Nieskończoność, to mniej więcej okres czasu który spędziłem dziś na poczcie ustawiając się w kolejce do Panienek z Okienka. Bloczek, który wylosowałem plasował mnie bowiem na 41 pozycji startowej. Czas oczekiwania pozwolił mi więc na zakończenie lektury ostatniej powieści Deana Koontza oraz odświeżenie  wielu zapomnianych przekleństw wypowiadanych pod nosem. Kiedy w końcu płytka trafiła w moje ręce, czas spędzony w kolejce przypłacając ponad godzinnym spóźnieniem na próbę (sorry Natasza) pomyślałem, że lepiej aby powiedzenie o książce i okładce nie sprawdziło się w tym konkretnym przypadku. Jeśli bowiem miałbym oceniać płytę Street Styles po jej wyglądzie i wykonaniu ocena byłaby co najwyżej mierna. Okładka  wydrukowana na papierze ksero, wierzchnia strona płyty wytłoczona na słabej jakości drukarce do DVD. Ojojoj, widać, że albo prekursorzy hiphopu nie zarobili jakichś wielkich kokosów na postawieniu kamieni węgielnych gatunku, albo budżet na produkcję materiałów promocyjnych wolą przeznaczyć na benzynę do swoich Bentley'ów i Escalade'ów...
Czy zakup okazał się warty oczekiwania zarówno wy jak i ja sam przekonamy się w następnym odcinku. Nie zdążę już bowiem oglądnąć dziś zamówionej płytki w całości, a nie chcę tego robić na pół gwizdka.

Stay tuned and dare for more...

Newer Posts Older Posts