poniedziałek, 26 kwietnia 2010
Nic prostszego - czyli słuchajcie doktora
Dziś szybko, krótko i zwięźle. Nic, jakby się mogło wydawać odkrywczego - a jednak. Mimo, że swoje lata już mam, o zdrowie (jak mi się wydaje) dbam i już na złość nikomu nie odmrażam sobie uszu to jednak czasem trudno mi zaakceptować najbardziej 'oczywiste oczywistości'. Otóż moja trwająca ponad miesiąc męka z uszkodzoną kostką w końcu dobiegła końca. Noga jest już sprawna i z powrotem mogę wyczyniać nią najróżniejsze kombinacje. Nie stało się to jednak za sprawą bandażu uciskowego, nie stało również dzięki dziesiątkom warstw Voltarenu i Fastum żelu nakładanego na nogę. Ba! Nie stało się to nawet dzięku mojemu kozackiemu stabilizatorowi stawu skokowego, który jak do tej pory miałem okazję założyć dwa razy. Stało się to bowiem, za sprawą najprostszą w świecie - tygodniowej abstynencji od tańca. Nic dodać nic ująć. Jak lekarz, rodzic lub zdrowy rozsądek mówi - zrób sobie przerwę to jednak warto takiego głosu posłuchać. Wyjdzie to to na pewno na zdrowie. A to, że głosu rozsądku słucha się zwykle z wielkim trudem i oporem to juz zupełnie inna sprawa. Amen.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz