środa, 14 kwietnia 2010

Stablizator kostki Mueller - test

Godzina 15.10
W końcu przyszedł. Firma wysyłkowa nawaliła i gdybym się nie upomniał o swoje czekałbym jeszcze pewnie kolejny tydzień. Na (nie)szczęście na ostatnim treningu naskoczyłem na już-prawie-wydobrzałą nogę w taki sposób, że znowu poczułem przeszywający ból w jak mi się wydaje w extensor digitorum longus (acz mogę się mylić bo lekarzem nie jestem), więc stabilizator na pewno nie będzie kurzył się na półce. Paczkę zamówiłem w miejsce pracy, a relację na blogu zdaję w 5 minut po otwarciu przesyłki. Nie miałem więc jeszcze możliwości przetestowania tego czynnie... ale założyć oczywiście założyłem:)  Na pierwszy rzut oka stabilizator wygląda stabilnie, a liczne wiązania i zapęcia zapewniają (co się jeszcze okaże wieczorem na treningu) pełną stabilizację. Idealnie byłoby, gdyby firma wysyłkowa wysłała mi jeszcze właściwy rozmiar o który prosiłem, a nie numer większy, ale przez te liczne wiązania i brak palców z przodu rozmiar nie odgrywa aż takiego znaczenia (oczywiście jeśli zamiast L nie kupicie XXS).

OK - stabilność i wykonanie spoko, wydaje się być niezłe. Inna kwestia to pozbycie się tego cholerstwa z nogi. Przy trzeciej próbie i otarciu potu z czoła przeszła mi przez myśl straszliwa wizja - 'już na zawsze będę chodził w stabilizatorze! Nigdy się go nie pozbędę!' Na szczęście po dwóch głębokich oddechach i rozwiązaniu go praktycznie do stanu pierwotnego, udało mi się wydobyć stopę na wolność. W sumie, żaden to feler, ale jeśli po treningu autobus odjeżdża wam za 5 minut to raczej odpuście go sobie, albo cwałujcie na przystanek w stabilizatorze na nodze. Po treningu ciąg dalszy porywającej realcji. ...z Nowego Jorku, mówił dla Państwa Mariusz Max Kolonko.

Godzina 22:10

Okej. Już po wszystkim, już wiem wszystko, już dzielę się przemyśleniami. Krótko i zwięźle, żeby z tematu stabilizatora nie robić epopei. Stabilizator stabilizuje, usztywnia, jednak - co w sumie logiczne - zmniejsza mobilność stopy, a przez to, że dopasowany i bardzo mocno obwiązujący kostkę w pewnych momentach powoduje większy ból niż bez niego. Jednak nie ma to jak zdrowa noga... motyla noga!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Newer Posts Older Posts