Na początek małe ogłoszenia parafialne. Poniższy ukazał się w lutowym wydaniu
Trendy Magazynu, który właśnie ukazał się w Empiku w twoim mieście. W lutym Maciek Cielecki robi wiwisekcję twórczości choreograficznej twórczości Vinha Nguyena, Justyna Lichacy kontynuuje historię swojej przygody z tańcem na Wyspach, z kolei Bizon - ojciec chrzestny Rytmów Ulicy opowiada co sądzi o turniejach tańca w Polandii. Sprawdź to ziom.
A teraz do rzeczy.
Intro
Mistrzowskie cięcie dźwięków ewidentnie ulubiło sobie nasz kraj, a jeszcze bardziej Stołeczne Miasto Królewskie, bo już nie pierwszy raz właśnie w Krakowie z początkiem grudnia odbyły się Mistrzostwa Świata DJów - IDA World DJ Championships 2011. O samej imprezie dowiedziałem się na dwa dni przed, bo zdecydowanie bardziej siedzę w ‘światku’ tanecznym niż muzycznym. Jednak po obejrzeniu materiału promo (o którym więcej na końcu) wiedziałem, że nie mogę przegapić tego wydarzenia, tym bardziej, że dzieje się na moim własnym podwórku - w mieście Kraka. Na szybkości sporządziłem więc mailo - smsa do naczelnego aby na ostatni dzwonek, załatwił mi akredytację na to wydarzenie. Pominę detal, jak bardzo Jacek lubi, kiedy przedstawiam mu takie niespodzianki za pięć dwunasta (tak, tak, wiem. Na przyszłoroczną edycję Gdańsk Dźwiga Muzę zgłaszam się zatem szefie już dziś!!!) i przejdę od razu do rzeczy.
Cięte dźwięki
Na początek wesprę się nieco Wikipedią żeby wprowadzić tych mniej wtajemniczonych w świat DJingu.
Didżej lub DJ, dyskdżokej (ang. Disc Jockey – Dee Jay) – osoba zajmująca się dobieraniem oraz odtwarzaniem i miksowaniem muzyki na żywo, w celu rozbawienia publiczności. DJ najczęściej stara się stworzyć płynność muzyczną w swoim występie, łącząc ze sobą różne utwory muzyczne, a nawet dodając efekty dźwiękowe, sample, utwory typu acapella. DJe turntabliści posługują sie także skreczem.
Najbardziej w tej definicji podoba mi się fragment o rozbawieniu publiczności. Ach, jakże zawsze rozbawiony jestem kiedy DJ rozkręca się za konsoletą;) Ale okej, bądź co bądź ta definicja jest w dużej mierze właściwa. Jeśli jednak z taką wiedzą i przekonaniem ktoś wybrałby się na imprezę z pod znaku IDA mógłby się grubo rozczarować, a jego spojrzenie na ‘stworzenie płynności muzycznej w celu rozbawienia publiczności’ nabrałoby zupełnie innego wymiaru.
Mistrzostwa IDA to impreza, na której DJe z całego świata mogą wykazać się swoim kunsztem. Prezentują więc nadludzkie wręcz umiejętnościami skreczu, miksowania i co równie ważne – umiejętności nawiązania kontaktu z publicznością podczas wykonywania arcytrudnych manewrów z wykorzystaniem dwóch płyt winylowych i miksera. Podkreślić trzeba, że na takiej imprezie nie usłyszy klubowych setów, czy znanych z clubbangerów. Podczas 2 minutowych showcase’ów, artyści mają na celu pokazać swoją sprawność manualną, niesamowity timing i precyzję ruchów rąk. Są to więc sety w pigułce, w dawce skondensowanej bardziej niż napoje energetyczne sprzedawane w tych śmisznych mikro pojemniczkach. Tricki wykorzystywane w klubach sporadycznie, aby uatrakcyjnić przejście z jednego kawałka w drugi, tu są z kolei głównym elementem pokazu. Choć kategorie zawodów podzielone są tradycyjnie na ‘technical’ i ‘show’ to dla na w pół laika takiego jak ja nie robi to zbyt dużej różnicy. Technical jest technical, a show jest technical również tylko trochę bardziej z show. Nie będę się tu silił na wystawianie profesjonalnej oceny poszczególnym DJom, bo po prostu się na tym nie znam. Kiedy siedzący obok koleś z Pomorza powiedział mi, że DJ S-Trix zaprezentował charakterystyczny niemiecki styl miksowania, nie pozostało mi nic innego jak pokiwać głową.
Loop Skywalker i Cross Vader
Mogę jednak wypowiedzieć się na temat samego show dawanego przez kolejnych artystów i umiejętności zaskarbienia sobie publiczności. Oglądając występy każdego z uczestników zacząłem w wyobraźni rysować ich sobie jako zawodników z jakiejś rąbanki rodem z Playstation 3 w stylu Tekkena czy Mortal Kombat (nic nie poradzę, MK9 kradnie mi wiele godzin życia od jakiegoś pół roku, stąd analogia). Każdy z nich bowiem miał inne skille. Pomijając już te techniczne, których ocenić nie jestem w stanie, każdy w inny sposób wyważał stosunek między koncentracją na gramofonach, a publiczności. Loop Skywalker choć pozytywny, wydawał mi się mocno pospinany, S-Trix (ten od niemieckiego stylu) wydawał mi się bardzo skupiony na sprzęcie i w niego wpatrujący się przez 90% seta. DJem, który wygrał sobie publiczność swoją nieprzeciętną sceniczną osobowością i pomysłem na set był DJ Cross z Belgii, który zgarnął tym samym główne trofeum w kategorii technical, co publiczność przyjęła z szalonym entuzjazmem. Jak później się okazało, Cross był faworytem publiczności już na starcie, bo rok wcześniej, wbrew oczekiwaniom wszystkich, nagrodę z przed nosa zgarnął mu Mandrayq z Włoch. W zeszłym roku Cross otrzymał więc powołaną naprędce nagrodę publiczności, a w 2011 przybył aby odebrać co mu się słusznie należało. W 2010 nie byłem świadkiem jego występu, ale to co przekonało mnie do niego w tym roku to jego niesłychany spokój, praktycznie nieustanny kontakt z publicznością i tak zwane amerykańskie ‘cockyness’ czyli w wolnym tłumaczeniu pozytywne cwaniactwo i wielka pewność siebie… albo po ludzku - Cross był kozakiem.
Granie na ekranie
Poza samymi mistrzostwami warto wspomnieć jeszcze o dwóch innych atrakcjach tego wieczoru. Pierwszą z nich był fenomenalny występ DJ-a Irie, który na żywo miksował obraz z dźwiękiem. Byłem już nieraz świadkiem takich wyczynów w krakowskim klubie Ministerstwo i jeśli będziecie mieli okazję wybrać się na imprezę, na której DJ miksuje video z muzyką koniecznie się na nią wybierzcie. DJ Irie zaprezentował kontynuację zeszłorocznego Miracle Motion Picture Show, które moim zdaniem zdaniem było jeszcze lepsze niż przyjęty z owacjami na stojąco występ zeszłoroczny (po który tradycyjnie odsyłam na youtube). Druga atrakcja to występ etno-elektro-ekipy o nazwie Gooral, która święci całkiem zasłużone tryumfy w polskich klubach, nie tylko na fali rosnącej popularności etno-folku, i nie tylko dzięki popularności przeraźliwie białych zębów ‘Tańczącego z Gwiazdami’ Staszka Karpiela-Bułecki, ale również za przyczyną tego, że robią całkiem porządną muzę.
Say what?
Największym dla mnie nieobecnym tej imprezy była ekipa Foreign Beggars… która tak naprawdę wcale nie miała na tegorocznych mistrzostwach IDA wystąpić. Wraz z kilkoma znajomymi zaznaliśmy masowej iluzji, w którą wkręciliśmy się samodzielnie wmawiając sobie, że wbrew wszelkiej logice i wszystkim informacjom podanym na plakatach i biletach Beggarsi jednak na imprezie wystąpią. Źródłem tej mistyfikacji było fenomenalne promo, którego obejrzenie gorąco polecam (a nawet nalegam) na kanale youtube krakowskiej Zooteki. Ten pięciominutowy klip, w którym pojawiają się właśnie Beggarsi (sic!), a także Fader Penetrators i mistrz świata federacji DMC - DJ Unkut to produkcja lepsza niż niejeden teledysk, lub filmowy trailer. Propsy za to.
Udział wzięli
Na koniec dwa słowa o organizatorach. Krakowska organizacja Zooteka, na czele której stoi Zulus, jest w moim mniemaniu hiphopowym (muzyka) odpowiednikiem hiphopowego (taniec) FNFu i Blazee’a (Błażeja Szychowskiego). O ile jednak o Błażeju i FNFach można dowiedzieć się z netu co nieco (nawet zanim stał się czasopismowo - plejadowym celebrytą), o tyle o Zulusie zbyt wiele nie przeczytasz. A szkoda, bo jest to człowiek, który zrobił bardzo wiele dla hiphopu w Polsce, i rozkręca koncerty i imprezy hiphopowe wraz ze swoją Zooteką już od ponad dekady. Ważne jednak, że przemysł hiphopowy wciąż się kręci, a imprezy typu IDA z roku na rok mają coraz większy rozmach i zyskują coraz większe zainteresowanie, cały czas ewoluując… podobnie jak ewoluuje muzyka gdzie hiphop coraz częściej zwalnia miejsce swojemu potomkowi z ADHD o imieniu – dubstep.
Jeśli chcecie zobaczyć więcej kozackich fotek z tej imprezy sprawdzcie
fanpejdża IDA 2011 skąd zassałem większość fotek do tego artykułu, jak również
galerię na stronie where2b.
Na sam koniec, końców wrzucam linkusa do tegoż zajebistego promomateriału, o którym mowa w ostatnim paragrafie. Amen.