Muzyka łagodzi obyczaje... ach cóż za piękny zwrot, choć nie do końca potwierdzający się kiedy weźmiemy pod uwagę gusta muzyczne młodych i tych trochę starszych. Nie pamiętam, żeby nerwy moich rodziców były szczególnie ułagodzone kiedy swego czasu z głośników mojej wieży Redman i Methodman wywoływali muzyczny Blackout. Wygląda jednak na to, że przy sprzyjających warunkach (no i przede wszystkim sprzyjającej muzyce) takie złagodzenie może mieć miejsce. Ba! Może nawet skłonić streetdancera do poruszania się delikatnie i lekko jak piórko czy liść na wietrze... tak, tak, liść niesiony dźwiękami 270 letniej wiolonczeli! Ale o czym ja w ogóle piszę, i skąd pomysł na takie dziwaczne rozważania? Zobaczcie poniższy filmik, a dowiecie się co mam na myśli (dla niecierpliwych od 40sekundy:)) Tancerz to Lil Buck z Los Angeles, muzyk to światowej sławy wiolonczelista Yo-Yo Ma. Sam występ z kolei to muzyczny eklektyzm repertuaru klasycznego i... ruchu hiphopowego:)
piątek, 29 lipca 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz